Przejdź do głównej zawartości

Skoki na linę tzw static line

Dziwnie brzmi dla skoczka określenie skoki na linę. Tak jakby ktoś wskakiwał na linę. To nieco przestarzałe określenie wiąże się z nieco przestarzałą metodą szkolenia.
Owszem nadal szkolenie podstawowe metodą static line jest uprawiane ale wiąże się to zwykle z faktem posiadania samolotu z silnikiem tłokowym, który nie daje rady wdrapać się na porządną wysokość.

Static Line to skoki z małych wysokośc,
pozostałość po wojskowych desantach
Skoki na linę to tradycja komandosów. W ramach działań operacyjnych duża liczba desantowców musiała być wyrzucona w krótkim czasie z możliwie najniższej wysokości. Dlatego wyposażeni byli w spadochrony z systemem natychmiastowego otwarcia. Ten system opierał się w swej konstrukcji na linie statycznej. Stalowa, cienka linka w osłonie z brezentu, połączona z taśmą tekstylną prowadziła zazwyczaj do pokrowca spadochronu głównego.

Podłączona przez wyrzucającego do grubszej, rozpiętej na pokładzie liny specjalną klamrą zaczynała swoją pracę, gdy desantowiec opuszczał samolot. W tym momencie napinała się, wyciągała czaszę z pokrowca i gdy cały spadochron był już rozciągnięty urywała się tak zwana obrywka.

Taką klamrą podłącza się linę skoczka do samolotu
Obrywka to kawałek linki bawełnianej zaprojektowany tak aby wytrzymać około 40 kg obciążenia. Tyle wystarcza aby wywlec spadochron z pokrowca i nie zagraża, że skoczek będzie dyndać za samolotem.

Zazwyczaj ten sposób szkolenia prowadzony jest na spadochronach okrągłych. To już są przeżytki, choć w rękach pasjonatów stanowią nie lada atrakcję. Do szkolenia mało się nadają, ze względu na dużo gorsze parametry lotne niż nowoczesne spadochrony szybujące.

Szkolenie podstawowe metodą na linę jest długą drogą zachwalaną przez regionalne aerokluby jako tanie. Nie ma w tym za wiele prawdy, bo jest to zupełnie inna metoda, która nie pozwala na uprawianie skydivingu. W rzeczywistości dużo taniej kalkuluje się szkolenie spadochronowe metodą AFF.


Komentarze

  1. Gorzej jak instruktor zapomni podpiąć linki do spadochronu, co się zdarzyło ostatnio w Kaliningradzie ze skutkiem śmiertelnym http://klops.ru/news/proisshestviya/90301-instruktor-poblednel-shvatilsya-za-golovu-i-vidimo-ponyal-chto-sdelal

    OdpowiedzUsuń
  2. Czy mógłby Pan rozszerzyć kwestię ceny ? Wiem, że kurs AFF jest droższy od Static Line. W jedynym jest 7 skoków w drugim 3 skoki. Ale cena tych 4 skoków różnicy nie jest równa w różnicy w cenach kursu, więc skąd wynika, że w kalkulacji ogólnej AFF wychodzi taniej ? Stoję przed wyborem kursu i nie wiem czy wybrać tańszy i już czy zaczekać i zbierać na droższy :) Z góry dziękuję za odpowiedz. Marta

    OdpowiedzUsuń
  3. To są zupełnie inne rodzaje szkolenia. SL 800-1500 metrów i natychmiastowe otwarcie spadochronu. AFF 4000 metrów i prawie minuta swobodnego spadania. SL jeden instruktor i potencjalnie cały samolot uczniów, AFF jeden uczeń i dwóch instruktorów.
    Wydaje mi się, że cena kursu SL w Polsce to około 1500 złotych (ale od dwóch lat nie skaczę w Polsce i mogę się mylić), koszt AFF to 4000 złotych. Jednak po kursie SL trzeba dużo zrobić skoków aby osiągnąć poziom kursanta AFF. Obie drogi są dobre. AFF wydaje się być drogą krótszą, jednorazowo droższą ale dającą większe umiejętności w zestawieniu z ceną.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obecnie, cena kursu SL w Polsce (Radawiec) to 750 zł z jednym skokiem, a cena najtańszego AFF z 7-mioma skokami (Warszawa) to ponad 6 tys. Także zacząć skoki od SL jest taniej. Pozdrawiam

      Usuń
  4. Chyba najtańszy kurs w Polsce to INOSKYDIVE w Inowrocławiu 800 pln za 3 skoki każdy następny 100 albo 120. CENA affa to 4550 za 7 skoków. W szkoleniu sl za te 4,5 tysia zrobisz 34 skoki. Dobrze poprowadzony kursant od 20 skoku spokojnie może chodzić na 4000m. Jeśli w międzyczasie uczeń uda się na 10 -15 min tunelu to za te same pieniądze wykona 30 lub 28 skoków. Po tej liczbie skoków i minut w tunelu myślę że w każdym aspekcie sportu spadochronowego będzie lepiej wyszkolony niż absolwent aff. Obarczone jest to niestety dłuższym okresem szkolenia. W ogólnym rozrachunku jednak do śk B trzeba wykonać min. 50 skoków. Czyli kursant aff 43 i kolejne 4,5 - 5 tyś pln. a kursant sl 20-22 czyli 2-2,5 tyś. pln. Tak więc do świadectwa każdy musi wykonać 50 skoków obojętnie jaką metodą się będzie szkolił, czasowo więc powinno być to samo kwotowo mniej o jakieś 20-25 %. Każdy musi odpowiedzieć sobie sam jaką metodę chce wybrać - ale musi mieć pokazane całe spektrum szkolenia, a nie wycinki. Większość wpisów czy w komentarzach czy na forum można określić powiedzeniem "każda sroka swój ogonek chwali" bez konkretów. Nie można wyciąć kawałka tortu i mówić że jest super. Moja wypowiedź też jest w pewnym sensie nakierowana na sl - być może dlatego że sam się tak szkoliłem - ale nie gloryfikuje jej i dzisiaj gdy jest wybór (za moich czasów go nie było) miałbym problem z wyborem własnej drogi.
    Z mojego punktu widzenia zaletami aff są indywidualne podejście instruktora, korekta błędów, nauka poprawnej sylwetki od pierwszych skoków. Wady - wysoka cena w pierwszej fazie w ogólnym rozrachunku (50 skoków) nieco więcej niż sl.
    Zaletami sl - cena - szczególnie jeśli ktoś chce zrobić tylko kilka skoków, przegląd kilku metod (lina, stabilizacja, dwa sposoby otwierania głównego spadochronu). Wady - znajduje jedną choć poważną - to że od razu skaczesz sam ogranicza możliwość zweryfikowania i naprawienia ewentualnych błędów, a jeśli te błędy utrwalisz to pamięć mięśniowa długo nie pozwoli ich wyeliminować.

    OdpowiedzUsuń
  5. Uważam, że jeżeli kogoś stać na kurs aff i wie ktoś, że chce skakać nie ma co się zastanawiać nad SL. Jeżeli ktoś ma mniej kasy na kurs spadochronowy i ma czekać rok, dwa lub wiecej na odłożenie kasy i zrobienie AFF to trzeba brać kurs SL. Pamietajmy że skok spadochronowy to nie tylko swobodne spadanie ale również lot na czaszy i lądowanie. Faktem jest, że szkolenie SL będzie dużo dłuższe co nie oznacza, że wyjdzie droższe. W momencie gdy SL przejdzie sie już na samodzielne warto pamiętać o tym żeby robić też skoki z couch'em. Co do śk chyba jest wymagane 50 skoków ale na samodzielne otwarcie?

    OdpowiedzUsuń
  6. Zrobiłem kurs SL i teraz nieco żałuje, bo w strefie obiecywali, że po kursie to tylko przyjeżdżać i skakać, a tu się okazało, że na strefie robią "wysokie wyloty", tandemy 3000 m, i w praktyce osoby po kursie SL mogą skakać tylko wtedy gdy jest robiony kolejny kurs SL (oczywiście w kolejce po kursantach). SL to bardzo długa droga do ŚK.

    OdpowiedzUsuń
  7. Szkolenie od SL do Ś.Kwal.-licencji B jest tak samo długie
    tylko trzeba znaleźc ośrodek który to ci zapewni i tobą się zaopiekuje a to czy masz za sobą AFF czy SL to i tak będziesz łataj dziurą, najpierw Tandemy, AFF jakaś grupa z wykupionymi skokami i dopiero ,,samodzielni uczniowie" z opieką naziemną instruktora, taka jest rzeczywistośc na strefach pieniądz/pieniądz - obserwator.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeśli jesteś uczniem po kursie SL lub AFF to zawsze będziesz łataj dziurą wylotu, pieniądz/pieniądz to Tandemy, AFF-y i grupy z przedpłatami a dopiero uczniowie z ,,opieką naziemną". Chyba że znajdziesz ,,mentora" ale bez opłaty jego skoków na naszych jest to nie realne. Kiedyś gdy były skoki tylko w sekcjach Aeroklubowych nadzór inst. i szkolenie było w ramach składki członkowskiej a teraz wskaż mi miejsce gdzie oferują i przedstawiają ofertę kompleksową szkolenia do Ś.K chętnie się z nią zapoznam. obserwator

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Samolot An-2

An-2 to dwupłatowy samolot wielozadaniowy klasy STOL (Short Take Off and Landing). Długość drogi rozbiegu i dobiegu to około 200 metrów. Antek wyposażony jest w gwiazdowy silnik wolnossący, któremu mocy na małych wysokościach wystarcza do przewożenia niemal dwóch ton balastu. Jednak wraz ze wzrostem wysokości, gdy spada ciśnienie powietrza, brak wystarczającej ilości tlenu dusi koniki mechaniczne z początkowej wartości 1000.

Wypadek Pabla

Nie mogę pozbierać myśli. Może pisanie jakoś się do tego przyczyni. Pablo dziś zginął podczas skoku tandemowego. Poznałem go na wyjeździe do Hiszpanii kilkanaście lat temu, gdy robił ze mną swój AFF. Zawsze uśmiechnięty, pełen energii, sypiący dobrej jakości dowcipami jak z rękawa. Podczas szkolenia nie szło mu świetnie, jeden z moich palców nadal jest wykrzywiony po tym, jak łapałem go z obrotów. Zaskoczył mnie wtedy swoją postawą. W żaden sposób nie załamywał się, nie biadolił tylko trenował na ziemi i skakał aż wyszło mu tak, jak tego chciał. Potem miałem okazję przekonać się, że taki miał charakter. Poznałem go jako uporządkowanego i bardzo zadaniowego człowieka. Skrupulatnie realizował swoje zamierzenia. Kilka lat później nauczyłem go jak skakać w tandemie. Na tandemie zakończyło się jego życie. Żona, dwoje małych dzieci. Młody człowiek, więc najpewniej też rodzice. Mama, dzień mamy. Wiem, że los dopada na przeróżne sposoby. Wypadki komunikacyjne, choroby. Co komu pisan