Pokuszę się o stwierdzenie, że niemal każdy może opanować sztukę swobodnego spadania.
Są jednak elementy skoku, które są ważniejsze od stylu przemieszczania się w powietrzu z prędkością graniczną - sterowanie spadochronem i jego prawidłowe hamowanie oraz krytyczne w skutkach przeprowadzenie procedury awaryjnej.
Zdarzało mi się niejednokrotnie spotkać osoby, które miały problem z pełnym zahamowaniem spadochronu. Ramiona zmęczone sterowaniem odmawiały posłuszeństwa przy bardzo ważnym dla komfortowego lądowania końcowym hamowaniu co owocowało rolowaniem po ziemi lub scenariuszem wleczonego skorpiona ;)
Ale to nie jedyny problem i nie najbardziej groźny.
Procedura awaryjna wymaga czasem siły, której skoczkowi może nie starczyć.
Z czego to wynika?Najbardziej newralgicznym elementem będzie uchwyt odłączania czaszy głównej, który ma kształt poduszki i jest zamocowany taśmą velcro do gniazda w uprzęży.
Trening naziemny może nie obnażyć tego problemu, bo stare uprzęże, lub ich szkoleniowe atrapy są wyrobione. Skoczek ma więc iluzję, że wszystko wychodzi tak lekko a w istocie, w prawdziwym skoku może być inaczej.
Widywałem rosłych i dobrze umięśnionych mężczyzn, którzy mieli okazję przeprowadzić procedurę na ziemi ale na prawdziwym zestawie spadochronowym. Widać było zdziwienie, gdy uchwyt odłączania czaszy nie wychodził z oczekiwaną siłą.

