Przejdź do głównej zawartości

Wzmacniamy ręce, aby nie bać się braku siły w skokach.

Swobodne spadanie, na którym koncentruje się uwaga skoczków to fajna zabawa, która nie wymaga wiele siły (o ile to nie są sekwencyjne akrobacje). Trening prawidłowej sylwetki jest na wagę złota, ponieważ każdy dodatkowy skok w kursie, będący wynikiem popełnionych przez studenta błędów, to dodatkowy, zauważalnie uderzający po kieszeni koszt.
Pokuszę się o stwierdzenie, że niemal każdy może opanować sztukę swobodnego spadania.

Są jednak elementy skoku, które są ważniejsze od stylu przemieszczania się w powietrzu z prędkością graniczną - sterowanie spadochronem i jego prawidłowe hamowanie oraz krytyczne w skutkach przeprowadzenie procedury awaryjnej.
Zdarzało mi się niejednokrotnie spotkać osoby, które miały problem z pełnym zahamowaniem spadochronu. Ramiona zmęczone sterowaniem odmawiały posłuszeństwa przy bardzo ważnym dla komfortowego lądowania końcowym hamowaniu co owocowało rolowaniem po ziemi lub scenariuszem wleczonego skorpiona ;)
Ale to nie jedyny problem i nie najbardziej groźny.

Procedura awaryjna wymaga czasem siły, której skoczkowi może nie starczyć. 

Z czego to wynika?
Najbardziej newralgicznym elementem będzie uchwyt odłączania czaszy głównej, który ma kształt poduszki i jest zamocowany taśmą velcro do gniazda w uprzęży.
Trening naziemny może nie obnażyć tego problemu, bo stare uprzęże, lub ich szkoleniowe atrapy są wyrobione. Skoczek ma więc iluzję, że wszystko wychodzi tak lekko a w istocie, w prawdziwym skoku może być inaczej.
Widywałem rosłych i dobrze umięśnionych mężczyzn, którzy mieli okazję przeprowadzić procedurę na ziemi ale na prawdziwym zestawie spadochronowym. Widać było zdziwienie, gdy uchwyt odłączania czaszy nie wychodził z oczekiwaną siłą.

Prosta zasada głosi: wszystkie uchwyty obsługujemy z całą siłą, tak jakby były przyszyte. 
Może się więc zdarzyć, że pewne deficyty siły zostaną obnażone dopiero podczas realizowania procedury awaryjnej lub podczas hamowania do lądowania. Niekoniecznie oba problemy muszą wystąpić razem. Jeśli skoczek ma nieproporcjonalnie większą masę niż siłę ramion to można spodziewać się problemu przy lądowaniu, bo masa tegoż skoczka ma wpływ na sztywność płata a więc i na siłę z jaką sterówki muszą być ściągane w dół do zrealizowania efektywnego manewru. Zaś drobna osoba o słabych ramionach może nie mieć żadnych problemów podczas sterowania a mieć je w trakcie prawdziwej procedury awaryjnej. Co oznacza, że istnieje nieokreślona grupa docelowa, dla której ten wpis na blogu może okazać się bezcenny.
Jeśli deficyt siły ramion i dłoni ma zostać dostrzeżony podczas awarii spadochronu to może okazać się to tragiczne w skutkach.

Jak więc się przygotować ósma klaso?

Bez wchodzenia w szczegóły jest kilka kluczowych mięśni i grup mięśniowych, które skoczek potrzebuje zaangażować do hamowania spadochronu i do procedury awaryjnej. Przy czym, do procedury awaryjnej jest ich więcej i zawierają w sobie te potrzebne do hamowania. Dlatego zajmę się właśnie nimi.

Mięśnie i ćwiczenia potrzebne do bezpiecznego przeprowadzenia procedury awaryjnej

Wyrwanie poduszki odłączania czaszy głównej wymaga sprzężenia kilku grup mięśni:
  • ściśnięcie poduszki dłonią musi być tak mocne, aby opór tarcia statycznego przewyższał siłę rozdzielenia dwóch powierzchni taśmy velcro. To z jaką siłą można zacisnąć dłoń jest więc na tym etapie kluczowe.
Aby zredukować opór rozdzielania velcro stosuje się dodatkowy element szkolenia w postaci wykręcenia uchwytu przed jego pociągnięciem w dół. Ten sprytny sposób jest bardzo przydatny dla osób o delikatnej budowie ciała.
  • wyciągnięcie uchwytu w dół do wyprostowania łokcia to podstawa do prawidłowego rozłączenia obu zamków trójpierścieniowych. Na tym etapie kluczowe będzie wzmocnienie prostownika stawu łokciowego którym jest triceps.

Ćwiczenia dla spokojnego sumienia

Triceps.
Istnieje wiele sposobów wzmocnienia tego prostownika. Przy użyciu maszyn, hantli, sprężyn, gum, ciężaru własnego ciała. Jeśli skoczkowie trafiają na siłownię i mogą tam ćwiczyć, to warto poprosić trenera personalnego o wskazanie urządzeń odpowiednich do tego celu. Tu i teraz skupię się raczej na domowych sposobach, które uważam za bardzo skuteczne.
Robienie pompek, czy to przy ścianie, czy to klęcząc, czy wreszcie robiąc je klasycznie jest zawsze dobre dla zdrowia jednak jeśli chodzi o mechanikę wyrywania uchwytów to dużo bardziej efektywne będzie ćwiczenie tricepsa poprzez ugięcia na krześle, skrzyni, schodach lub czym innym w miarę stabilnie ustawionym na podłodze.

Mięśnie przedramienia.
Jest ich dużo, bo każdy palec ma swoje zginacze i prostowniki, nas jako skoczków interesują bardziej zginacze. Aby je wzmocnić można używać piłeczek piankowych lub prostych narzędzi, które można kupić w sklepie sportowym. Można też pojechać na weekend do znajomego ogrodnika i popracować solidnie sekatorem.

Boli to rośnie ;)
To znana zasada sportowców, którzy nie mają wątpliwości "no pain, no gain". Można ćwiczyć codziennie, można ćwiczyć 3 razy w tygodniu ale tak, aby następnego dnia było to odczuwalne. Najlepiej w prosty sposób ćwiczyć ile się da, aż do zmęczenia mięśni, być może potem będą drżeć ale to wszystko jest w porządku. Ból może być najbardziej dotkliwy dwa dni po ćwiczeniach i potocznie nazywany jest "zakwasem". W istocie to nie zakwas tylko mikrouszkodzenia mięśnia, który w ten sposób jest prowokowany do wzrostu.

Problemy z wyciągnięciem uchwytu odczepiania czaszy głównej



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Samolot An-2

An-2 to dwupłatowy samolot wielozadaniowy klasy STOL (Short Take Off and Landing). Długość drogi rozbiegu i dobiegu to około 200 metrów. Antek wyposażony jest w gwiazdowy silnik wolnossący, któremu mocy na małych wysokościach wystarcza do przewożenia niemal dwóch ton balastu. Jednak wraz ze wzrostem wysokości, gdy spada ciśnienie powietrza, brak wystarczającej ilości tlenu dusi koniki mechaniczne z początkowej wartości 1000.

Wypadek Pabla

Nie mogę pozbierać myśli. Może pisanie jakoś się do tego przyczyni. Pablo dziś zginął podczas skoku tandemowego. Poznałem go na wyjeździe do Hiszpanii kilkanaście lat temu, gdy robił ze mną swój AFF. Zawsze uśmiechnięty, pełen energii, sypiący dobrej jakości dowcipami jak z rękawa. Podczas szkolenia nie szło mu świetnie, jeden z moich palców nadal jest wykrzywiony po tym, jak łapałem go z obrotów. Zaskoczył mnie wtedy swoją postawą. W żaden sposób nie załamywał się, nie biadolił tylko trenował na ziemi i skakał aż wyszło mu tak, jak tego chciał. Potem miałem okazję przekonać się, że taki miał charakter. Poznałem go jako uporządkowanego i bardzo zadaniowego człowieka. Skrupulatnie realizował swoje zamierzenia. Kilka lat później nauczyłem go jak skakać w tandemie. Na tandemie zakończyło się jego życie. Żona, dwoje małych dzieci. Młody człowiek, więc najpewniej też rodzice. Mama, dzień mamy. Wiem, że los dopada na przeróżne sposoby. Wypadki komunikacyjne, choroby. Co komu pisan...

Skoki na linę tzw static line

Dziwnie brzmi dla skoczka określenie skoki na linę. Tak jakby ktoś wskakiwał na linę. To nieco przestarzałe określenie wiąże się z nieco przestarzałą metodą szkolenia. Owszem nadal szkolenie podstawowe metodą static line jest uprawiane ale wiąże się to zwykle z faktem posiadania samolotu z silnikiem tłokowym, który nie daje rady wdrapać się na porządną wysokość. Static Line to skoki z małych wysokośc, pozostałość po wojskowych desantach Skoki na linę to tradycja komandosów . W ramach działań operacyjnych duża liczba desantowców musiała być wyrzucona w krótkim czasie z możliwie najniższej wysokości. Dlatego wyposażeni byli w spadochrony z systemem natychmiastowego otwarcia. Ten system opierał się w swej konstrukcji na linie statycznej. Stalowa, cienka linka w osłonie z brezentu, połączona z taśmą tekstylną prowadziła zazwyczaj do pokrowca spadochronu głównego. Podłączona przez wyrzucającego do grubszej, rozpiętej na pokładzie liny specjalną klamrą zaczynała swoją pracę, gdy de...