Narodowa licencja spadochronowa Przez długi czas były toczone walki z Urzędem Lotnictwa Cywilnego (ULC = CAA) o uznawanie licencji USPA B jako dokumentu równoważnego ze świadectwem kwalifikacji skoczka spadochronowego. Śmiechu warte było działanie eksperta ULC ds USPA, który czekał na wydanie kolejnego miesięcznika "Parachutist", aby sprawdzić, czy w dziale "licencje i uprawnienia" pojawiło się nazwisko petenta wnoszącego o uznanie jego licencji B. Wreszcie udało się i oficjalnie Prezes ULC wydał rozporządzenie o uznaniu licencji USPA B jako dokumentu równoważnego z ŚK (obecnie ŚK B). W jedną stronę problem został więc rozwiązany dla skoczków szkolonych wg programu amerykańskiego stowarzyszenia. Jednak kij ma dwa końce, miecz ma dwa ostrza a góralka ma dwa warkocze ;) Świadectwo kwalifikacji nie jest równoważne nawet z licencją A BPA. W zasadzie, zgodnie z zasadami działania stref zrzutu czy to USPA, czy BPA. Skoczek z ŚK wymaga obecności instruktora AFF na pokładz
Newralgiczny punkt Staw barkowy w spadochroniarstwie jest bardzo newralgiczny. Jego zwichnięcie podczas swobodnego spadania może uniemożliwiać otwarcie spadochronu głównego (jeśli jest to prawe ramię a kieszonka BOC jest skonfigurowana właśnie na tą stronę) i na pewno będzie zwiększać zagrożenie związane ze sterowaniem i bezpiecznym lądowaniem skoczka. Siedzący tryb życia, nieprawidłowo prowadzone treningi - nastawione bardziej na wygląd niż sprawność i funkcjonalność organizmu przyczyniają się do osłabienia obręczy barkowej i zwiększają ryzyko dyslokacji kości ramieniowej. Wiele stref zrzutu w dokumentacji rejestracyjnej (na tej stronie z drobnym druczkiem) wymaga poświadczenia, że w przeszłości nie było kontuzji barku. Ze swojego doświadczenia wiem, że problem z barkami jest prawie tak częsty jak poważniejsze złamania nogi podczas lądowania. Zresztą ta właśnie kontuzja może prowadzić do połamania zawieszenia, ponieważ jednej sterówki nie można dociągnąć prawidłowo i skoczek ląduje