Przejdź do głównej zawartości

Tunele aerodynamiczne - nie ulegajmy iluzji

Pewna dyskusja na forum spadochronowym skłoniła mnie do zebrania myśli na temat roli tuneli aerodynamicznych w szkoleniu spadochronowym.

Od razu chciałbym nadmienić, że nie jestem ani przeciwnikiem, ani gorącym fanem tuneli. Dostrzegam w nich jednak wspaniały potencjał, który może być zagospodarowany, jeśli nie rozdmucha się nadmiernie oczekiwań wobec tych urządzeń.

Tunel aerodynamiczny dla samodzielnych skoczków

Bezsprzecznie dla doświadczonych skoczków tunel stanowi wspaniałą maszynę do treningu precyzji swobodnego spadania. Przedłużenie czasu swobodnego spadania, usunięcie ważniejszych stresorów ze skoku a nawet ograniczona przestrzeń, która jest przecież jednocześnie punktem odniesienia do wykonywanych ruchów - to wszystko są plusy.
Zespoły skoczków mogą doskonalić sekwencje figur i dynamikę bloków. Samodzielnie można doskonalić prawie każdą sylwetkę i manewrowanie w niej.
Im bardziej doświadczony skoczek, tym mniej minusów ma dla niego tunel.

Tunel aerodynamiczny i szkolenie podstawowe

W tej materii mam swoje własne doświadczenia sprzed około 7 lat. Szkolenie AFF podzielone na dwie części, po pierwszych trzech poziomach wycieczka na tunel, 30-45 minut pionowego wiatru w przezroczystej rurze i powrót na strefę zrzutu.

Tunel fantastycznie pomaga instruktorowi prowadzić szkolenie podstawowe metodą AFF. Tunel poprawia samopoczucie ucznia i wiarę w jego umiejętności. W zdecydowanej większości przypadków pomaga też opanować dobrą sylwetkę.
Oczywiście dobrze jeśli szkolenie to prowadzone jest stricte pod kątem AFF. Jeszcze lepiej jeśli ten sam instruktor może pracować ze studentem poza samolotem i wewnątrz tunelu. I tak obecnie często się dzieje.

Ale...


Tunel aerodynamiczny to nie jest symulator skoku spadochronowego. To niestety nie jest nawet symulator swobodnego spadania w skoku spadochronowym. To urządzenie, które symuluje warunki z fragmentu skoku spadochronowego.
Jeśli podzielimy skok na oddzielne etapy, które w moim odczuciu zaczynają się zaraz po podjęciu przez skoczka decyzji o wykonaniu skoku czyli:
  • przygotowanie i sprawdzenie sprzętu spadochronowego,
  • założenie i sprawdzenie sprzętu spadochronowego,
  • zapoznanie się z kolejnością wyrzutu, załadunku i rozładunku samolotu,
  • lotu samolotem,
  • ustawienia w samolocie i oddzielenia,
  • fazy rozpędzania,
  • fazy zbliżonej do pionowego spadania,
  • fazy rozejścia i sygnalizowania otwarcia,
  • otwarcia i sprawdzenia sprzętu
  • lotu na czaszy,
  • lądowania,
  • powrotu,
To przy takim zestawieniu widać jak niewielki fragment, jak bardzo spektakularny i wypreparowany fragment skoku można trenować w tunelu.

Dalsze ale...

Uczeń ma wiele przeszkód na drodze do osiągnięcia bezpiecznej i świadomej samodzielności. Jednym z największych wrogów jest odmienny stan emocjonalny, zaburzenia percepcji, wpływ stresu i zachowania w tymże stresie.
Stres wywołany jest między innymi nieuchronnością  ponownego kontaktu z ziemią od momentu oderwania się statku powietrznego. Najczęściej to ten powrót, który odbędzie się niezgodnie z planem może być w skutkach śmiertelny lub nieść ze sobą utratę zdrowia.
Do pracy w tym stresie potrzebny jest stres - może brzmi to jak masło maślane, ale trening polega na adaptacji do zmienionych warunków. Szary zjadacz chleba (sic!) nie ma często pojęcia jakie pułapki szykuje mu jego własny układ dokrewny. Nie wie jak mocno zaburza percepcję adrenalina. Trzeba się nauczyć pracować w tych warunkach, aby być gotowym na ewentualne problemy. I to jest prawidłowe.
Tymczasem w tunelu można opanować część umiejętności niestety z ułudną świadomością nabywania doświadczenia.
Moja własna hipoteza jest taka, że:
"jeszcze nie wiemy, jaki wpływ na szkolenie skoczka ma bezstresowe nabywanie umiejętności części swobodnego spadania, szczególnie nie mamy pojęcia jak to może przekładać się na jego zachowania podczas awarii spadochronu oraz podczas lotu na czaszy"
To wymaga obserwacji i dużej wrażliwości instruktorów. Nie można, moim zdaniem, na razie tego jasno określić. Nie ma co popadać w czarnowidztwo ale też nie ma co euforycznie wychwalać czegoś, czego do końca nie rozumiemy.

Zdecydowane nie...
Jedynie faza rozpędzania - częściowo, oraz faza zbliżona do pionowego spadania - w pełnym spektrum może być trenowana bezpiecznie na tunelu. Reszta nie.
Co oznacza, że nie powinno się traktować tunelu w jakikolwiek sposób zastępczo do procesu spadochronowego szkolenia praktycznego.
To jest pomieszanie pojęć. Niebezpieczne i głupie.
Przykładowo
Nie da się trenować oddzielenia od samolotu metodą static line i żadne głupawe wypowiedzi zazwyczaj niekompetentnych, odpornych na argumenty propagatorów latania w ich tunelu nie powinny mieć miejsca.

Komentarze

  1. Interesujące i trafne uwagi. Jednak takie tunele są również traktowane jako forma rozrywki. Ciekawy blog.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dobra zabawa i daje wspaniałe odprężenie. Jako rozrywka może być chyba nawet lepsza niż gokarty. Chodzi tylko, żeby ludziom się nie mieszało. Teraz niektórym wydaje się, że jak na PS4 latają wingsiutem to mogą sobie od razu skoczyć, bo już się nauczyli ;)

      Usuń
  2. Strasznie się spiąłem tymi wpisami o tunelu. Lubie w nim ćwiczyć choć na niebie mam zerowe doświadczenie. Teraz mam obawy, że z tunelu wyniose złe nawyki....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bycie spiętym to bardzo dobry stan w skokach spadochronowych, rozluźnienie przynosi kontuzje lub koniec kariery. Wszystko co robisz, rób z sensem. Zrozum, że jest inaczej tu i inaczej tam. Wtedy tunel nie będzie zmieniał Twojego szacunku wobec (prawie) zupełnie nowej dyscypliny jaką są skoki spadochronowe ;) Powodzenia. W razie czego zapraszam do mnie do Hiszpanii, z dziwnymi przypadkami od lat daję sobie radę

      Usuń
  3. Kiedyś śmiali się z tuneli aerodynamicznych dla samochodów, a dzisiaj to już podstawa, po prostu czasem tak jest ;) nie ma co się łamać.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Samolot An-2

An-2 to dwupłatowy samolot wielozadaniowy klasy STOL (Short Take Off and Landing). Długość drogi rozbiegu i dobiegu to około 200 metrów. Antek wyposażony jest w gwiazdowy silnik wolnossący, któremu mocy na małych wysokościach wystarcza do przewożenia niemal dwóch ton balastu. Jednak wraz ze wzrostem wysokości, gdy spada ciśnienie powietrza, brak wystarczającej ilości tlenu dusi koniki mechaniczne z początkowej wartości 1000.

Wypadek Pabla

Nie mogę pozbierać myśli. Może pisanie jakoś się do tego przyczyni. Pablo dziś zginął podczas skoku tandemowego. Poznałem go na wyjeździe do Hiszpanii kilkanaście lat temu, gdy robił ze mną swój AFF. Zawsze uśmiechnięty, pełen energii, sypiący dobrej jakości dowcipami jak z rękawa. Podczas szkolenia nie szło mu świetnie, jeden z moich palców nadal jest wykrzywiony po tym, jak łapałem go z obrotów. Zaskoczył mnie wtedy swoją postawą. W żaden sposób nie załamywał się, nie biadolił tylko trenował na ziemi i skakał aż wyszło mu tak, jak tego chciał. Potem miałem okazję przekonać się, że taki miał charakter. Poznałem go jako uporządkowanego i bardzo zadaniowego człowieka. Skrupulatnie realizował swoje zamierzenia. Kilka lat później nauczyłem go jak skakać w tandemie. Na tandemie zakończyło się jego życie. Żona, dwoje małych dzieci. Młody człowiek, więc najpewniej też rodzice. Mama, dzień mamy. Wiem, że los dopada na przeróżne sposoby. Wypadki komunikacyjne, choroby. Co komu pisan...

Skoki na linę tzw static line

Dziwnie brzmi dla skoczka określenie skoki na linę. Tak jakby ktoś wskakiwał na linę. To nieco przestarzałe określenie wiąże się z nieco przestarzałą metodą szkolenia. Owszem nadal szkolenie podstawowe metodą static line jest uprawiane ale wiąże się to zwykle z faktem posiadania samolotu z silnikiem tłokowym, który nie daje rady wdrapać się na porządną wysokość. Static Line to skoki z małych wysokośc, pozostałość po wojskowych desantach Skoki na linę to tradycja komandosów . W ramach działań operacyjnych duża liczba desantowców musiała być wyrzucona w krótkim czasie z możliwie najniższej wysokości. Dlatego wyposażeni byli w spadochrony z systemem natychmiastowego otwarcia. Ten system opierał się w swej konstrukcji na linie statycznej. Stalowa, cienka linka w osłonie z brezentu, połączona z taśmą tekstylną prowadziła zazwyczaj do pokrowca spadochronu głównego. Podłączona przez wyrzucającego do grubszej, rozpiętej na pokładzie liny specjalną klamrą zaczynała swoją pracę, gdy de...