Przejdź do głównej zawartości

Gipsiarzowa aktywność, czyli rzecz o zmniejszaniu rozmiaru czasz

Cóż.. sprzedaż sprzętu to zabawna sprawa. Niezależnie od zmian technologii czy wzoonictwa na przestrzeni lat, jedna rzecz pozostaje niezmienna - pęd do redukowania rozmiaru czaszy przez początkujących skoczków. Mam dziesiątki maili i facebookowych wiadomości z korespondencją dotyczącą tego tematu. Większość od skoczków z ok. 30-150 skokami, wszystkie z "tłumaczeniami", które można wrzucić do przegródki "dlaczego muszę mieć mniejszą czaszę". W sumie to zabawne, bo historie w stylu "jakie to moje umiejętności latania na czaszy są cudowne" generalnie nie trzymają się kupy.

Nie jestem - i nigdy tak nie twierdziłam - świetnym pilotem. Nie trzeba jednak jednak być wielkim swooperem, żeby dostrzec osobę która prosi się o wypadek. Niezależnie od tego jak grzecznie można prowadzić taką rozmowę, przychodzi taki moment, że zdarta płyta zaczyna być irytująca... ale i zabawna zarazem.

Tłumaczenie nr 1 "Schudnę!"

Co mówię ja:
Masz tylko 30 skoków na swojej czaszy. Czemu nie zostaniesz przy niej, nie opanujesz podstaw pilotażu, a przejdziesz na inną jak już tę ogarniesz?


Co mówią oni:
Chudnę! Wkrótce czasza będzie niedoważona, wiec jeśli dziś zamówię nową mniejszą, to dojdzie w sam raz kiedy osiągnę swoją wagę docelową. Mój WL się nie zmieni.

Co myślę:
Gdyby babcia miała jaja, to by była dziadkiem.


Tłumaczenie nr 2 "Wielki teoretyk"

Co mówię ja:
Nie myślałeś o jakimś campie z latania na czaszy przed zmniejszeniem jej rozmiaru?

Co mówią oni:
Przeczytałem książkę /(i) obejrzałem film o panowaniu nad czaszą i zastosowałem się do wszystkich wskazówek.

Co myślę:
... a ja oglądałam w święta House'a, ale to nie czyni ze mnie neurochirurga.

Tłumaczenie nr 3 "Szybko się uczę"

Co mówię ja:
Nie sądzisz, że troszkę za bardzo się spieszysz?

Co mówią oni:
Wiem, że ciąglę to słyszysz, ale ja NAPRAWDĘ szybko się uczę. Wszystko przychodzi mi naturalnie.

Co myślę:
Nie ma nic naturalnego w wypadnięciu z samolotu. Nie spotkałam też pilota który wykonałby "naturalnie" perfekcyjne lądowanie po 50 skokach.

Tłumaczenie nr 4 "Instruktor mi kazał"

Co mówią oni:
Kilku instruktorów pochwaliło mnie za postępy i zasugerowali zmniejszenie czaszy.

Co myślę:
SERIO??? Z pewnością poręczą za twoje nieziemskie umiejętności, kiedy zadzwonię do nich potwierdzić twoje słowa :]

Tłumaczenie nr 5 "Na stojaka"

Co mówią oni:
Prawie wszystkie moje lądowania zakończyłem na nogach!

Co myślę:
To nie takie skomplikowane gdy lądujesz pod wiatr 5m/s na gigantycznym polu. Ale czy dasz radę z wiatrem, w zabudowaniach, ścigany przez stado wilków?

Tłumaczenie nr 6 "Nuuuudyyyy"

Co mówią oni:
Zrobiłem kupę skoków na swojej czaszy i zaczynam się nudzić. Chcę czegoś dynamiczniejszego, zwrotnego. Robiłem już manewry na tylnich i przednich taśmach, płaskie skręty i w ogóle przelatałem czaszę na pierdylion sposobów.

Co myślę:
To, że przypadkiem - szukając sterówek - złapałeś za taśmy nie czyni z Ciebie mistrza akrobacji. Jedna przypadkowa jaskółka wiosny nie czyni.

Tłumaczenie nr 7 "Nie jestem idiotą"

Co mówią oni:
Nie robię głupich rzeczy na czaszy. Postępuję rozważnie, konserwatywnie i
nie spieszę się ze zmniejszaniem jej rozmiaru. W przeciwieństwie do innych.


Co myślę:
A właśnie, że dokładnie na odwrót! Stary, nie widzisz, że krytykujesz sam siebie. Chciał kocioł przygonić garnkowi i się przeliczył.

Tłumaczenie nr 8 "Jam najlepsiejszy"

Co mówią oni:
Rozumiem aerodynamikę, co czyni ze mnie świetnego pilota, mimo, że cyfra temu przeczy. Kilka osób powiedziało, że wytyczne są przestarzałe, a ja jestem wpadam do worka z tymi "zaawansowanymi", ponieważ... -> patrz tłumaczenie 3 i 8

Co myślę:
Tia... a bycie mechanikiem samochodowym czyni kierowcę Formuły 1, prawda? 

Gips wisi w powietrzu...



Tłumaczenie Adam Kożuchowski 
oryginalny tekst autorstwa Berthy

Komentarze

  1. to najlepsze:
    To, że przypadkiem - szukając sterówek - złapałeś za taśmy nie czyni z Ciebie mistrza akrobacji. Jedna przypadkowa jaskółka wiosny nie czyni.

    OdpowiedzUsuń
  2. Są jeszcze asy, które twierdzą, że kupią sobie "na zaś" mniejszy rozmiar i doskaczą bezpiecznie do odpowiedniej cyfry. Motocykliści znają taki sam temat z forów dyskusyjnych "kupię 1000 i nie będę odwijał manety" ;DD

    OdpowiedzUsuń
  3. Treść artykułu jest powalająca; mądrego warto posłuchać. „Nie moje małpy, nie mój cyrk…”,a jednak będę się powtarzał co mnie spotkało, gdy na lotnisku pojawiło się dwóch sqocków z rozbuchanym ego-tatuś i synek. Wszystkie powyższe uwagi zawarte w tym artykule mieli za nic bo „ich to nie dotyczy”, to dotyczyło -według nich- tylko plebsu. Spotkanie z nimi zakończyło moją 25-cio letnią działalność w tym sporcie pobytem na OIOM-ie, plus 17 dni w śpiączce, leczenie do dnia dzisiejszego od dnia wypadku 3 maja 2009r. oraz tocząca się sprawa w sądzie o odszkodowanie.
    Mam nadzieję, że czytelnikowi włączy się myślenie i pomoże w przyszłości uniknąć podobnych przykrości.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Samolot An-2

An-2 to dwupłatowy samolot wielozadaniowy klasy STOL (Short Take Off and Landing). Długość drogi rozbiegu i dobiegu to około 200 metrów. Antek wyposażony jest w gwiazdowy silnik wolnossący, któremu mocy na małych wysokościach wystarcza do przewożenia niemal dwóch ton balastu. Jednak wraz ze wzrostem wysokości, gdy spada ciśnienie powietrza, brak wystarczającej ilości tlenu dusi koniki mechaniczne z początkowej wartości 1000.

Wypadek Pabla

Nie mogę pozbierać myśli. Może pisanie jakoś się do tego przyczyni. Pablo dziś zginął podczas skoku tandemowego. Poznałem go na wyjeździe do Hiszpanii kilkanaście lat temu, gdy robił ze mną swój AFF. Zawsze uśmiechnięty, pełen energii, sypiący dobrej jakości dowcipami jak z rękawa. Podczas szkolenia nie szło mu świetnie, jeden z moich palców nadal jest wykrzywiony po tym, jak łapałem go z obrotów. Zaskoczył mnie wtedy swoją postawą. W żaden sposób nie załamywał się, nie biadolił tylko trenował na ziemi i skakał aż wyszło mu tak, jak tego chciał. Potem miałem okazję przekonać się, że taki miał charakter. Poznałem go jako uporządkowanego i bardzo zadaniowego człowieka. Skrupulatnie realizował swoje zamierzenia. Kilka lat później nauczyłem go jak skakać w tandemie. Na tandemie zakończyło się jego życie. Żona, dwoje małych dzieci. Młody człowiek, więc najpewniej też rodzice. Mama, dzień mamy. Wiem, że los dopada na przeróżne sposoby. Wypadki komunikacyjne, choroby. Co komu pisan...

Skoki na linę tzw static line

Dziwnie brzmi dla skoczka określenie skoki na linę. Tak jakby ktoś wskakiwał na linę. To nieco przestarzałe określenie wiąże się z nieco przestarzałą metodą szkolenia. Owszem nadal szkolenie podstawowe metodą static line jest uprawiane ale wiąże się to zwykle z faktem posiadania samolotu z silnikiem tłokowym, który nie daje rady wdrapać się na porządną wysokość. Static Line to skoki z małych wysokośc, pozostałość po wojskowych desantach Skoki na linę to tradycja komandosów . W ramach działań operacyjnych duża liczba desantowców musiała być wyrzucona w krótkim czasie z możliwie najniższej wysokości. Dlatego wyposażeni byli w spadochrony z systemem natychmiastowego otwarcia. Ten system opierał się w swej konstrukcji na linie statycznej. Stalowa, cienka linka w osłonie z brezentu, połączona z taśmą tekstylną prowadziła zazwyczaj do pokrowca spadochronu głównego. Podłączona przez wyrzucającego do grubszej, rozpiętej na pokładzie liny specjalną klamrą zaczynała swoją pracę, gdy de...