Przejdź do głównej zawartości

Prawdopodobny brak prawidłowej reakcji doświadczonego skoczka na lineover

 W filmie, który poświęciłem wczorajszemu wypadkowi omówiłem najbardziej prawdopodobny (moim zdaniem) scenariusz tego zdarzenia. Dopóki jednak nie mamy dostępu ani do sprzętu, ani do materiału zgromadzonego na miejscu wypadku, czy wreszcie opinii biegłego patologa trzeba rozważyć wszystkie, nawet te mniej prawdopodobne możliwości.

Hardwere 

Jeśli nie doszło do odłączenia czaszy głównej podczas awarii z widocznym jej odkształceniem i obrotami podczas opadania należy również brać pod uwagę, że skoczek starał się ją odłączyć ale z przyczyn sprzętowych było to niewykonalne. Taki scenariusz jest możliwy, ze względu na komplikacje budowy uprzęży w następstwie naprawiania wad systemu RSL. 

RSL (Reserve Static Line) system dla idiotów, którzy nie otwierają spadochronu zapasowego po odłączeniu się od spadochronu zapasowego. System, który powoduje problemy szkoleniowe oraz buduje niebezpieczną iluzję automatyzacji procedury awaryjnej. Skoczkowi wydaje się, że posiadając ten system wystarczy pociągnąć uchwyt odłączania czaszy głównej a reszta zrobi się już samoczynnie. Skoczkowi wydaje się też, że jest uprawniony do odłączania się niżej od innych (szczególnie gdy ma jeszcze bardziej skomplikowaną wersję RSL MARD)

Jedną z wad RSL był (jest) problem niedokładnego odłączenia czaszy i uruchomienia zapasu, gdy jedna z taśm nośnych nadal pozostaje podłączona do systemu. W tym celu przecięty został Bowden w części kołnierzowej pokrowca i dołożona została tasiemka lanyard, która jednocześnie z wyrwaniem zawleczki wyrywa dłuższe cięgno zamków. Dzięki temu idiota może kiepsko wyrwać uchwyt a reszta mimo tego
błędu zostanie automatycznie przeprowadzona za niego. Jednak każda komplikacja techniczna prowadzi do nowych zagrożeń. W tym wypadku jest możliwe, że cięgno zostało wprowadzone z pętlą na tasiemce i może zakleszczyć się podczas procedury awaryjnej uniemożliwiając odłączenie czaszy. 


Jeszcze mniej prawdopodobne jest przewleczenie cięgna przez końcówkę Bowdena, do czego może dojść przy bardzo twardym otwarciu spadochronu lub nieprawidłowej kolejności zapięcia zamka trójpierścieniowego, gdy pętla przechodzi nie tylko przez najmniejszy ale i przez średni pierścień. Ten scenariusz można wykluczyć, ponieważ otwarcie nastąpiło przy relatywnie małej prędkości i naprężenia na zamkach były zbyt małe. 

Podobnie mało prawdopodobne jest zakleszczenie cięgna poprzez rozwarstwienie otuliny na stalowej lince, co było przyczyną katastrofy na systemie Racer zaopatrzonym w czerwone, teflonowe (testowane na użytkownikach) kable. To rozwiązanie zostało po wypadku wycofane i firma zastąpiła czerwone cięgna, cięgnami pomarańczowymi, nadal odróżniając się od żółtych normalsów.

Jeśli doszłoby do zablokowania możliwości odłączenia czaszy głównej na wysokości poniżej 300 metrów skoczek powinien uruchomić zapas zgodnie z zasadą: więcej szmat nad głową, większe szanse przeżycia!

  • Zapas mógł nie uruchomić się ponieważ:
  • zbyt ciasno upakowana czasza zwiększyła opory na zawleczce,
  • linka zapasu oderwała się od zawleczki,
  • zaburzony proces otwarcia doprowadził do przerzucenia linki, linek wokół pokrowca i zatrzymał pracę pilocika.
  • zaburzony proces otwarcia doprowadził do przerzucenia linek wokół pokrowca, odłączony główny spadochron splątał się ze startującym zapasem

Trauma

Zaburzenie procesu otwarcia mogło doprowadzić:

  • do złamania, lub dyslokacji ramion,
  • przerzucenia linki wokół szyi i pozbawienia przytomności w ciągu kilku sekund poprzez odcięcie dopływu krwi do mózgu,
  • skręcenia karku,
  • utraty przytomności w wyniku stresu

Softwere

Najbardziej prawdopodobne pozostaje jednak to,  o czym mówię na filmie. Brak reakcji wywołany niestandardową sytuacją awaryjną, która wcześniej nie była trenowana, lub była trenowana w niewystarczającym stopniu. Dodatkowym czynnikiem mógł być kontakt skoczka z wieloma generacjami sprzętu spadochronowego wymagającego odmiennych procedur awaryjnych. Jeśli faktycznie tak było, należy rozważyć sposób treningu doświadczonych skoczków.

Zaburzenie procesu otwarcia

Jeśli ktoś idzie na skróty (myślowe) i uważa, że system szkolenia IAD wiąże się z zaburzeniem procesu otwarcia, podobnie jak SL to muszę trochę więcej wrzucić na obwody. Owszem SL i IAD wiążą się z większym zagrożeniem zaburzenia procesu otwarcia związanym z nieprawidłowym oddzielniem się od statku powietrznego, ale do poważnego zaburzenia i wszystkich z nim związanych zagrożeń może dojść także przy:

  • utracie stabilności podczas otwarcia u studenta AFF,
  • dyslokacji miękkiego pilocika w drzwiach samolotu,
  • przedwczesnego otwarcia spadochronu głównego w wyniku kolizji,
  • przedwczesnego otwarcia spadochronu w wyniku nieprzygotowanego, bałaganiarskiego, epickiego skoku,
  • przedwczesnego otwarcia spadochronu głównego ze względu na stan techniczny BOC,
  • zbyt luźnej pętli zamykającej pokrowiec spadochronu głównego,
  • pęknięcia zużytej pętli zamykającej pokrowiec spadochronu głównego,



Dopisane 13.02.2023

Skoczek miał wyciągnięte oba uchwyty. Niektóre linki nośne owinięte wokół uda. Spadochron zapasowy był częściowo na zewnątrz, nie wiem w jakim stopniu. Nie wiem w jakiej odległości od skoczka znajdowały się uchwyty. Nie wiadomo też, na jakiej wysokości zostały wyciągnięte, raczej będzie bardzo trudno to ustalić, choć może zapis skoku pobrany z AAD na to pozwoli. Nie wiem, czy był i w jakim był stanie RSL.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Samolot An-2

An-2 to dwupłatowy samolot wielozadaniowy klasy STOL (Short Take Off and Landing). Długość drogi rozbiegu i dobiegu to około 200 metrów. Antek wyposażony jest w gwiazdowy silnik wolnossący, któremu mocy na małych wysokościach wystarcza do przewożenia niemal dwóch ton balastu. Jednak wraz ze wzrostem wysokości, gdy spada ciśnienie powietrza, brak wystarczającej ilości tlenu dusi koniki mechaniczne z początkowej wartości 1000.

Wypadek Pabla

Nie mogę pozbierać myśli. Może pisanie jakoś się do tego przyczyni. Pablo dziś zginął podczas skoku tandemowego. Poznałem go na wyjeździe do Hiszpanii kilkanaście lat temu, gdy robił ze mną swój AFF. Zawsze uśmiechnięty, pełen energii, sypiący dobrej jakości dowcipami jak z rękawa. Podczas szkolenia nie szło mu świetnie, jeden z moich palców nadal jest wykrzywiony po tym, jak łapałem go z obrotów. Zaskoczył mnie wtedy swoją postawą. W żaden sposób nie załamywał się, nie biadolił tylko trenował na ziemi i skakał aż wyszło mu tak, jak tego chciał. Potem miałem okazję przekonać się, że taki miał charakter. Poznałem go jako uporządkowanego i bardzo zadaniowego człowieka. Skrupulatnie realizował swoje zamierzenia. Kilka lat później nauczyłem go jak skakać w tandemie. Na tandemie zakończyło się jego życie. Żona, dwoje małych dzieci. Młody człowiek, więc najpewniej też rodzice. Mama, dzień mamy. Wiem, że los dopada na przeróżne sposoby. Wypadki komunikacyjne, choroby. Co komu pisan...

Skoki na linę tzw static line

Dziwnie brzmi dla skoczka określenie skoki na linę. Tak jakby ktoś wskakiwał na linę. To nieco przestarzałe określenie wiąże się z nieco przestarzałą metodą szkolenia. Owszem nadal szkolenie podstawowe metodą static line jest uprawiane ale wiąże się to zwykle z faktem posiadania samolotu z silnikiem tłokowym, który nie daje rady wdrapać się na porządną wysokość. Static Line to skoki z małych wysokośc, pozostałość po wojskowych desantach Skoki na linę to tradycja komandosów . W ramach działań operacyjnych duża liczba desantowców musiała być wyrzucona w krótkim czasie z możliwie najniższej wysokości. Dlatego wyposażeni byli w spadochrony z systemem natychmiastowego otwarcia. Ten system opierał się w swej konstrukcji na linie statycznej. Stalowa, cienka linka w osłonie z brezentu, połączona z taśmą tekstylną prowadziła zazwyczaj do pokrowca spadochronu głównego. Podłączona przez wyrzucającego do grubszej, rozpiętej na pokładzie liny specjalną klamrą zaczynała swoją pracę, gdy de...