Zaczepienie spadochronu zapasowego na ogonie cessny 208. Australia, wrzesień 2025

 


Australijskie Biuro Bezpieczeństwa Transportu opublikowało 11 grudnia 2025 raport końcowy dotyczący obecnie najbardziej popularnego zdarzenia spadochronowego. Materiały zawarte w filmowym omówieniu wypadku z szybkością błyskawicy przewijają się przez media społecznościowe oraz telewizję.

Nie ma w tym nic dziwnego. Z jednej strony zdarzenie jest bardzo niebezpieczne jednocześnie nie doprowadziwszy do katastrofy i skończywszy się tylko niegroźnymi obrażeniami ciała skoczka i uszkodzeniami samolotu. Z drugiej zaś strony zostało ono niezwykle atrakcyjnie udokumentowane. Myślę, że niejeden reżyser filmowy z zazdrością zerka na materiał filmowy z dwóch, kluczowych kamer, jednej zamontowanej na samolocie a drugiej na kasku uwikłanego w problem skoczka. 

Lektura raportu ATSB skłonić może doświadczonych lotników to wielu refleksji. Niestety też do zazdrości, że istnieją sprawnie funkcjonujące organy analizujące bezpieczeństwo lotnictwa cywilnego. Problem zaistniał 20 września a 11 grudnia nie tylko opublikowano dobry raport, ale też sprawnie zmontowaną analizę wypadku w postaci materiału wideo. 

Co wydarzyło się na strefie zrzutu w Tully?


W trakcie zlotu treningowego, często przez skoczków nazywanego "boogie" ideą przewodnią było budowanie płaskich formacji w trakcie swobodnego spadania. W tym wylocie zaplanowana była formacja szesnastoosobowa plus skoczek kamerzysta. Na zaplanowanej wysokości 15 000 stóp skoczkowie przygotowywali się do oddzielenia formacji od samolotu Cessna 208, zajmując swoje pozycje jeden z nich, mający pozycj
ę "front floater" (to ten skoczek, który jest w drzwiach najbardziej z przodu) zaczepił uchwytem spadochronu zapasowego o skrzydło. Zrobił to na tyle skutecznie, że nastąpiło otwarcie spadochronu zapasowego. Ponieważ był w momencie uruchomienia spadochronu wyprostowany to sprężynowy pilocik spadochronu zapasowego wyleciał ponad statecznik poziomy zaś sam skoczek oderwany od drzwi samolotu uderzył o tenże statecznik odkształcając go, spadł dołem i zaczepił napełniającym się spadochronem zapasowym zawisając pod ogonem. 

Skoczek miał przy sobie nożyk, którym odciął część linek, spadochron rozdarł się uwalniając go. Otwarcie czaszy głównej zostało zaburzone przez pozostały fragment zapasu. Skoczkowi udało się jednak bezpiecznie wylądować. Z obrażeniami nie zagrażającymi życiu przetransportowany został do szpitala. 

Większa część czaszy zapasowej pozostała na uszkodzonym stateczniku. Pilot pomimo utrudnień bezpiecznie wylądował.

Niezamierzone otwarcie spadochronu zapasowego. 

Pozycja w drzwiach, którą starał się zająć poszkodowany skoczek należy do trudnych i niebezpiecznych. Jest trudna, gdyż wystawiony jest naprzeciw strug wiatru relatywnego i osłania, jak żywy deflektor resztę uczestników ustawiających się na zewnątrz samolotu. Jest niebezpieczna, właśnie ze względu na zwiększone ryzyko zdyslokowania któregoś z uchwytów służących do procedury awaryjnej, znajdujących się tuż pod taśmą piersiową. W najbardziej popularnej konfiguracji jeden z tych uchwytów to metalowy pierścień od spadochronu zapasowego i poduszka z cięgnami uwalniającymi podłączenia barkowe spadochronu głównego. W tym jednak przypadku skoczek miał oba uchwyty w formie poduszek. 


Dla skoczków jest to temat ciekawy, ponieważ panuje nieudokumentowane przekonanie o większym bezpieczeństwie takiej poduszki od pierścienia. Ta domniemana zaleta odporności na przypadkowe wysunięcie z gniazda w uprzęży skłania skoczków do wyboru konfiguracji mniej wygodnej w momencie podejmowania procedury awaryjnej odłączania głównego i otwarcia spadochronu zapasowego. Poduszka, w odróżnieniu od metalowego pierścienia (zazwyczaj w kształcie litery D, stąd nazwa D-handle) nie daje możliwości włożenia w nią kciuka. Przy zwiększonym oporze, który następuje w końcowej fazie wyrywania uchwytu, gdy linka wyciąga zawleczkę z ciasno ułożonego pokrowca zapasu poduszka może wyśliznąć się z dłoni skoczka. Ta konkretna poduszka, która użyta była w amerykańskim pokrowcu Javelin Odyssey to tzw. "phat daddy", objętościowo grubsza, łatwiejsza do skutecznego utrzymania. Jednocześnie bardziej podatna, przez swój kształt na przypadkowe wyrwanie. Jednak nie tylko kształt przyczynia się do kontrowersji dotyczących używania takiego uchwytu. Gniazdo w uprzęży jest zunifikowane, przygotowane pod metalowy pierścień, jak i pod poduszkę. Obie strony złączonych taśm uprzęży wyposażone są taśmami velcro. Jednak tylko metalowy uchwyt pozwala na zamknięcie się męskiej i żeńskiej taśmy. Poduszka ma naszytą taśmę tylko po jednej stronie, co powoduje, że w niektórych kierunkach łatwiej ją odkleić od taśmy. Tak więc kształt i konstrukcja sprzyjają w niektórych sytuacjach zagrożeniu jakim jest niezamierzone otwarcie zapasu. Tak było w tym przypadku.

Godne zauważenia jest to, że Australijska Federacja Spadochronowa (skoczkowie, proszę bez zazdrości - tak, istnieją takie stowarzyszenia) uprzedza o zwiększonym ryzyku zaczepienia grubszymi (jak "phat-daddy") uchwytami, jeśli nie zachowa się adekwatnej ostrożności. W mojej opinii jest bardzo mało prawdopodobne, aby takie zdarzenie nastąpiło, gdyby skoczek używał standardowego, metalowego uchwytu.

Skoczek "przytulony" klatką piersiową do skrzydła samolotu wspiął się, uchwyt zaczepiony o skrzydło otworzył pokrowiec, pilocik sprężynowy wystrzelił z wysokiej pozycji i pomimo prawidłowego spoziomowania samolotu do wyrzutu, wyciągnął paczkę zapasu ponad statecznikiem poziomym. Skoczek oderwany od drzwi uderzył najpierw w kamerzystę zajmującego stopień z tyłu drzwi a następnie w statecznik. Niemal na pewno to pierwszy kontakt nóg skoczka doprowadził do odkształcenia natarcia statecznika, w którym to zagłębieniu skutecznie zatrzymała się czasza. Na szczęście czasza nie napełniła się. Na nieszczęście zablokowała się w stateczniku a skoczek zawisł poniżej. 

Nożyk spadochronowy


Trudno powiedzieć, jak potoczyłby się los skoczka, gdyby nie posiadał nożyka, którym odciął 10 linek w ciągu 50 sekund, czym doprowadził do rozdarcia i oderwania się wraz z częścią czaszy spadochronowej od ogona samolotu. Według procedur bezpieczeństwa pilot miałby próbować wylądować, o ile to możliwe, na powierzchni trawiastej z takim skoczkiem. Znane są sytuacje, w których lądowania takie przebiegały relatywnie bezpieczne a nawet parędziesiąt lat temu, głośny był przypadek lądowania ze skoczkiem zaczepionym o drzwi na pasie asfaltowym, który zeszlifował sobie pokrowiec ale nie odniósł większych obrażeń.  W tym jednak przypadku trafiło na doświadczonego spadochroniarza, którzy przez ponad dwie dekady zgromadził ponad 2000 skoków. Miał przy sobie mały nożyk na lince, pomimo iż w Australii nie ma obowiązku posiadania go. 

Tu wywiązać się może ciekawa dyskusja odnośnie obowiązku posiadania noża, który akurat w tym konkretnym przypadku najprawdopodobniej uratował skoczkowi życie a być może też zapobiegł rozbiciu samolotu. Dyskusja jak już zauważyłem w komentarzach do filmu na kanale YT dotyczy również


paralotniarzy. Uważam, że obowiązek posiadania takiego noża a nawet możliwość a nie tylko obowiązek powinna powiązana być z przeszkolenie dotyczącym sytuacji, w których należy go używać. Oczywiście zaczepienia o samolot wydają się być bezdyskusyjnym powodem zarówno do posiadania noży przez skoczków jak i noży (na lince, z ciężarkiem) w samolocie. Zawiśnięcia za samolotami zanikają wraz z desantową metodą szkolenia skoczków. Są jednak w jakimś stopniu prawdopodobne i jak widać pięknie udokumentowane. Obowiązek posiadania noża związany był jednak nie tylko z ryzykiem zaczepienia o samolot, ale także z faktem, że okrągłe spadochrony główne przez bardzo długi czas nie były wyposażone w systemy odłączania od uprzęży. Zarówno nieprawidłowe napełnienia z przerzuceniem linek, jak splątania z innym skoczkiem, czy też wleczenie po wylądowaniu wymagać mogło użycia noża. 

Ktoś powie: no przecież lepiej mieć, niż nie mieć. Moim zdaniem to nie takie proste. W spadochroniarstwie o przeżyciu mogą decydować sekundy, gdy idzie o przystąpienie do procedury awaryjnej. Chodzi o czas/wysokość potrzebną do napełnienia się czaszy zapasowej, ale też czas/wysokość potrzebną do ewentualnego wyplątania się czaszy zapasowej z nieposprzątanego bałaganu nad głową skoczka. Posiadanie nożyka na lince otwiera pewien rozdział ze scenariuszami splątania tego noża, z którymś ze spadochronów. Posiadanie nożyka i zafiksowanie się na jego używaniu pomimo upływu cennych sekund/setek metrów - zamiast przystąpienia do procedury awaryjnej to również gros czarnych scenariuszy. Nie bez kozery w ostatnich latach analiza wypadków śmiertelnych doprowadziła do promowania hasła: "don't hesitate - cut away" (nie wahaj się - odcinaj się) bo to czas i wysokość w spadochroniarstwie definiują co jest bezpieczne, a co już nie.

Jestem więc za używanie noży, ale tak jak każdy dodatkowy element wyposażenia, powinno zostać omówione, lub omówione i w jakiś sposób przetrenowane kiedy i jak go używać, gdzie i jak go mocować, oraz jaki typ noża daje szansę przeżycia a jaki jest jedynie wydmuszką formalną, bo "przepis mówi".  

Zapas, czy główny - na czym wiszę i co dalej?

Nie poprę teraz tego żadną statystyką, ale częściej dochodzi do problemów w drzwiach samolotu ze spadochronami głównymi niż z zapasami. Po części dlatego, że uchwyt pilocika spadochronu głównego jest z tyłu pokrowca, poza zasięgiem wzroku i percepcji skoczka. Po części dlatego, że to sam skoczek dba o długość i jakość pętli zamykającej pokrowiec głównego spadochronu. Po części z tego powodu, że w pozycji siedzącej - pół leżącej zawleczka głównego narażona jest na wysunięcie. Powodów pewnie


można by jeszcze znaleźć więcej. Wydaje się więc, że jeśli już skoczek miałby spodziewać się zawiśnięcia na spadochronie to będzie to spadochron główny i wtedy sprawna dla niego samego jest relatywnie prosta: odłącza się od czaszy i otwiera zapas. Odłączona czasza główna raczej powinna się ześliznąć z ogona samolotu i tak oto znowu wszystko, wszystkim się upiekło. Tutaj jednak był zapas. Zapasu nie da się odłączyć, co wpływa na nie tylko na kwestię oderwania się od samolotu ale też może skutecznie zaburzyć proces napełniania spadochronu głównego. Spadochron główny zaś, obciążony jest grzechem konstrukcyjnym i funkcyjnym. Statystycznie napełnia się prawidłowo 499 razy na 500 a tego dnia ewidentnie skoczek miał pecha. Tutaj akurat zaburzenie otwarcia głównego ustąpiło i skoczek wylądował nie nabywając dodatkowych obrażeń. Niby OK.

Ale co innego jest arcy ważne. Pochopna decyzja może i zbyt szybka reakcja mogą okazać się wyrokiem śmierci. Jeśli skoczek uzna, że zawisł na głównym spadochronie i wyciągnie uchwyt odłączania tej czaszy to nadal będzie wisiał. Ale jeśli wtedy użyje noża, to nie ma już żadnego spadochronu. Dość mrożący krew scenariusz, który powinien rozważyć każdy skoczek.

Należy wobec tego znać swój sprzęt. Trzeba wiedzieć w jakim kolorze jest czasza zapasu, tu polecałbym trening na ziemi i otwieranie własnego spadochronu przez przełożeniem zapasu. To samo, co polecam paralotniarzom - aby rzucali paczkę, zanim oddadzą ją do przełożenia. Zrozumienie działania swojego sprzętu jest jednym z kanonów bezpieczeństwa.

Wyrzucający.

W feralnym wylocie wyrzucający nie wiedział, że został wytypowany do tej funkcji. Na pokładzie był bardzo doświadczony skoczek, pilot. To on został wraz z drugą osobą po wywaleniu reszty formacji z samolotu obserwując jak zawieszony się odcina od bałaganu. 

Kwestia wyrzucającego jest diabelnie istotna - choć w powyższym przypadku akurat nie okazała się kluczowa to wymaga odrębnego, wnikliwego omówienia. Co zamierzam zrobić. 

Urząd to urząd

ATSB przyczepiło się do kwestii instalacji tlenowej dla pilota przy operacjach powyżej 14 000 stóp. Nie pasowało też oprogramowanie strefy dotyczące wyważenia samolotu rozmieszczeniem dzielnych spadochroniarzy na pokładzie. 

Oczywiście to nie są błahe sprawy, zostały poruszone słusznie i co, znowu godne zauważenia, nie rozpisywano się nad nimi zbytnio. 

 łącze do raportu ATSB https://www.atsb.gov.au/publications/investigation_reports/2025/report/ao-2025-057

 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Śmiertelny wypadek spadochronowy. Zaczepienie zapasu o ogon samolotu. Australia 2001 rok.

20 kwietnia 2001 roku, Nagambie, Australia  Wypadek spadochronowy podczas zawodów czwórek sekwencyjnych, w którym jeden ze skoczków poniósł ...