Przejdź do głównej zawartości

Nowy rekord wysokości skoku - bez fanfar

40 kilometrów. Oto nowy rekord. Tym razem pobity bez spektakularnego, medialnego hałasu. 


Alan Eustace skoczył ze stratosfery, z wysokości ponad 40 kilometrów (135 908ft), spadał 15 minut.

Red Bull Stratos, przygotowania, treningi, wszystko jak w Big Brother. Kapsuła, niemal lot w kosmos, niesamowite zwycięstwo homo sapiens nad wszechświatem.

Trudno nie przyznać racji, że promocja napoju energetycznego w tej materii zbiegła się z promocją spadochroniarstwa. Pod strzechy, wraz z sygnałem antenowym, wraz z prasą, nie wspominając o internecie - docierało wszystko.

Zaklepany najlepszy czas antenowy. Wszyscy z paczkami czipsów kosmicznych czekają na relację. Czekają, czekają i nic...za bardzo wieje.
Następnym razem też. Wyprute ile się da z uwagi ludzkiej, marketingowy majstersztyk.

A teraz bach, wiceprezes Google, 57 letni inżynier wali nowy rekord.

Felix na obozach kondycyjnych w lasach tropikalnych Amazonii biega z ciężkim balem drewnianym na plecach, je surowe skorpiony obficie skropione tobasco, pije jad grzechotników zanim przymierzy nowy, kosmiczny skafander.
Alan pyta sekretarkę kiedy ma jakieś wolne okienko w harmonogramie bo przyszło mu do głowy walnąć jakiś rekordzik. 
Felix uczy się koncentracji u tybetańskich mistrzów, chodzi bosymi stopami po gorącej lawie wulkanicznej i jedynie zimny napój z dodatkiem tauryny chroni go przed spaleniem nóg do kolan. Ogląda po powrocie rozmieszczenie przyrządów pomiarowych w kapsule półkosmicznej.
Alan siedzi w pracy przy biurku i patrzy przez okno. Wysyła zamówienie do firmy produkującej kombinezony.
Felix wygrywa maraton choć jako jedyny z dodatkowym obciążeniem (dwóch szczupłych dyrektorów sprzedaży napoju) biegnie na rękach bez użycia rękawiczek.
Alan pije kawę z mlekiem.

Bo chcieć znaczy chcieć. Móc znaczy móc. Wielkie rzeczy należą do wielkich...firm.
To nie Felix został pokonany przez Alana w walce o rekord.

Red Bull przegrał z Google.

To nie gladiatorzy wygrywają tą walkę a ich uzbrojenie. Technologia i marketing wchodzą w przestrzenie, które przez jakiś czas zapełnione były poszukiwaczami adrenaliny. Pasjonatami osiągania kresu ludzkich możliwości.

To nie sport. To nie sportowa walka. To fascynujące zjawisko przenikania różnych światów w poszukiwaniu zainteresowania zblazowanych ludzi szarych od telewizorów i monitorów.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Samolot An-2

An-2 to dwupłatowy samolot wielozadaniowy klasy STOL (Short Take Off and Landing). Długość drogi rozbiegu i dobiegu to około 200 metrów. Antek wyposażony jest w gwiazdowy silnik wolnossący, któremu mocy na małych wysokościach wystarcza do przewożenia niemal dwóch ton balastu. Jednak wraz ze wzrostem wysokości, gdy spada ciśnienie powietrza, brak wystarczającej ilości tlenu dusi koniki mechaniczne z początkowej wartości 1000.

Wypadek Pabla

Nie mogę pozbierać myśli. Może pisanie jakoś się do tego przyczyni. Pablo dziś zginął podczas skoku tandemowego. Poznałem go na wyjeździe do Hiszpanii kilkanaście lat temu, gdy robił ze mną swój AFF. Zawsze uśmiechnięty, pełen energii, sypiący dobrej jakości dowcipami jak z rękawa. Podczas szkolenia nie szło mu świetnie, jeden z moich palców nadal jest wykrzywiony po tym, jak łapałem go z obrotów. Zaskoczył mnie wtedy swoją postawą. W żaden sposób nie załamywał się, nie biadolił tylko trenował na ziemi i skakał aż wyszło mu tak, jak tego chciał. Potem miałem okazję przekonać się, że taki miał charakter. Poznałem go jako uporządkowanego i bardzo zadaniowego człowieka. Skrupulatnie realizował swoje zamierzenia. Kilka lat później nauczyłem go jak skakać w tandemie. Na tandemie zakończyło się jego życie. Żona, dwoje małych dzieci. Młody człowiek, więc najpewniej też rodzice. Mama, dzień mamy. Wiem, że los dopada na przeróżne sposoby. Wypadki komunikacyjne, choroby. Co komu pisan...

Skoki na linę tzw static line

Dziwnie brzmi dla skoczka określenie skoki na linę. Tak jakby ktoś wskakiwał na linę. To nieco przestarzałe określenie wiąże się z nieco przestarzałą metodą szkolenia. Owszem nadal szkolenie podstawowe metodą static line jest uprawiane ale wiąże się to zwykle z faktem posiadania samolotu z silnikiem tłokowym, który nie daje rady wdrapać się na porządną wysokość. Static Line to skoki z małych wysokośc, pozostałość po wojskowych desantach Skoki na linę to tradycja komandosów . W ramach działań operacyjnych duża liczba desantowców musiała być wyrzucona w krótkim czasie z możliwie najniższej wysokości. Dlatego wyposażeni byli w spadochrony z systemem natychmiastowego otwarcia. Ten system opierał się w swej konstrukcji na linie statycznej. Stalowa, cienka linka w osłonie z brezentu, połączona z taśmą tekstylną prowadziła zazwyczaj do pokrowca spadochronu głównego. Podłączona przez wyrzucającego do grubszej, rozpiętej na pokładzie liny specjalną klamrą zaczynała swoją pracę, gdy de...