Przejdź do głównej zawartości

Wyrzucanie pilocika - koniec zabawy czy początek problemów

Otwieramy spadochron

Wiadomo, że warunkiem wykonania kolejnego skoku spadochronowego jest otwarcie spadochronu. Historyjki o lądowaniu na stogu siana, albo ośnieżonym stoku górskim są pocieszne ale mało praktyczne w zastosowaniu.

Obecnie najbardziej popularnym systemem otwierania głównego spadochronu jest BOC (Bottom Of the Container) czyli miękki pilocik umieszczony na spodzie pokrowca. 

Obsługa spadochronu głównego wymaga od skoczka stabilnej sylwetki podczas otwierania. Paczka, w której ułożona jest czasza spadochronu jest zamocowana do jej szczytu. Istnieje więc realne zagrożenie, iż w trakcie wykonywania salt lub beczek skoczek może pozawijać się w otwierany spadochron. Przy skrajnym nasileniu pecha może nawet zablokować otwarcie spadochronu zapasowego.
Dlatego podczas szkolenia AFF jedną z najważniejszych umiejętności jest stabilne, płaskie spadanie twarzą (brzuchem) w stronę napływających strug powietrza.


Wyrzucanie pilocika w trakcie szkolenia AFF wykonywane jest pod czujnym okiem instruktora. Zawsze może on zalecić dodatkowe ćwiczenia na ziemi. Poprawić technikę i skorygować ewentualne błędy popełniane przez skoczka. Samotne skakanie, już po zakończeniu szkolenia podstawowego sprzyja jednak różnego rodzaju odstępstwom od dobrej techniki.

Najczęstszym grzechem skoczka jest pomaganie sobie i mimowolne podnoszenie pokrowca poprzez prawostronne wypchnięcie do góry bioder. Taki układ powoduje niesymetryczny opływ powietrza wokół ciała skoczka, powietrze uderza w startującą paczkę spadochronu głównego  z jednej strony i może doprowadzić do skręcenia linek. 
To jest właśnie legendarne "bad body position" czyli tajna broń układaczy w walce o zachowanie dobrego imienia. Faktycznie zła pozycja przy otwarciu to problem bardzo popularny nawet u doświadczonych skoczków.

Wyżej wspomniany problem nie jest jednak dużym zagrożeniem o ile nie mamy na plecach agresywnego spadochronu i nie mamy w zwyczaju otwierać go nisko. Ale niechlujne wyrzucenie pilocika to już błąd, który może napędzić dużo strachu i może prowadzić do kilku sytuacji awaryjnych.


Jak wyrzucić pilocik?

Dynamika wyrzucania pilocika jest sprawą drugoplanową. Pomimo nazewnictwa 'wyrzucanie pilocika' chodzi bardziej o odpowiednie odprowadzenie go od pokrowca w strefę, w której są najlepsze strugi powietrza.
Wokół ciała skoczka tworzy się łezka zawirowań powietrza z rotorami, które najbardziej panoszą się właśnie przy pokrowcu spadochronu.
Najlepsze miejsce, w którym możemy puścić nasz miękki pilocik znajduje się z przodu naszej sylwetki. Proste ramię wyznaczające mniej więcej godzinę 2.
Spotkałem się z metodyką szkolenia, w której instruktorzy zalecali spojrzenie na pilocik i dopiero puszczenie go. Miało to oczywiście swoje minusy podczas podstawowego szkolenia, gdyż studenci pamiętali aby spojrzeć i sobie tak spadali i patrzyli nie puszczając go ale jest w tej technice spore ziarno prawdy.
Lepiej bowiem puścić pilocik w dobrym miejscu niż dynamicznie machnąć ramieniem ale puścić pilocik blisko tułowia.
Dłoń należy prowadzić wierzchem do napływających strug powietrza aby uniknąć przerzucenia pilocika pod dłonią i przelatywania paczki pod pachą.

Jak nie wyrzucać pilocika?

Gdy niechlujnie wyrzucamy pilocik blisko tułowia strugi powietrza mogą zagarnąć go i przykleić do naszego pokrowca.
Taka awaria nazywa się przyssaniem pilocika i jest o tyle wredna, że przebiega przy pełnej prędkości spadania i przy pełnej dezorientacji skoczka. Przecież miał pilocik i go wyrzucił a tymczasem nad głową nie ma nic, nawet nie ma holowanego pilocika.
Szczęściarze mogą liczyć na to, że oglądanie się na boki spowoduje start pilocika.
Jeśli mamy refleks Chucka Norrisa to możemy wysunąć ręce do przodu i zrobić spływ do tyłu (oczywiście o ile wysokość nam na to pozwala), wtedy powietrze ma szansę zdmuchnąć pilocik i zainicjować proces otwierania.

Przy przyssaniu pilocika możemy spodziewać się konieczności przystąpienia do procedury awaryjnej. Wystarczy teraz sobie chwilę pomyśleć nad ciągle dyskutowaną kwestią odczepiania czaszy lub pozostawienia jej podłączonej, nad prędkością i ewentualnym strzałem automatu. Można zastanowić się co się stanie jak będziemy z tyłu grzebać i pilocik owinie się nam o dłoń. Jeśli przy otwarciu nie kontrolujemy dostatecznie pracy nóg możemy jeszcze sobie wyobrazić podkowę, gdy pilocik owinie się o stopę (widziałem, siwiałem, odradzam) itp itd. 

Po niewielkiej gimnastyce, bardzo zalecanej dla mózgu skoczka, kwestia prawidłowego wyrzucania miękkiego pilocika powinna nabrać żywszych kolorów.

Komentarze

  1. Czy zastosowanie pilocika opartego na sprężynie do kontenera zamiast BOC mogłoby poprawić bezpieczeństwo i pewność poprawnego startu oraz inflacji pilocika ?

    OdpowiedzUsuń
  2. Od tego się zaczęło. Najpierw był system ze sprężynowym pilocikiem, czasem nawet z dwoma pilocikami. Przy sylwetce neutralnej skoczka pilocik startował w zawirowania i bardzo często były przyssania. Dodatkowo dużo trudniej zamykało się pokrowiec. Pierwszym patentem był więc miękki pilocik, który umieszczono na taśmie udowej. Potem przeniesiony został bliżej, pod pokrowiec.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Samolot An-2

An-2 to dwupłatowy samolot wielozadaniowy klasy STOL (Short Take Off and Landing). Długość drogi rozbiegu i dobiegu to około 200 metrów. Antek wyposażony jest w gwiazdowy silnik wolnossący, któremu mocy na małych wysokościach wystarcza do przewożenia niemal dwóch ton balastu. Jednak wraz ze wzrostem wysokości, gdy spada ciśnienie powietrza, brak wystarczającej ilości tlenu dusi koniki mechaniczne z początkowej wartości 1000.

Wypadek Pabla

Nie mogę pozbierać myśli. Może pisanie jakoś się do tego przyczyni. Pablo dziś zginął podczas skoku tandemowego. Poznałem go na wyjeździe do Hiszpanii kilkanaście lat temu, gdy robił ze mną swój AFF. Zawsze uśmiechnięty, pełen energii, sypiący dobrej jakości dowcipami jak z rękawa. Podczas szkolenia nie szło mu świetnie, jeden z moich palców nadal jest wykrzywiony po tym, jak łapałem go z obrotów. Zaskoczył mnie wtedy swoją postawą. W żaden sposób nie załamywał się, nie biadolił tylko trenował na ziemi i skakał aż wyszło mu tak, jak tego chciał. Potem miałem okazję przekonać się, że taki miał charakter. Poznałem go jako uporządkowanego i bardzo zadaniowego człowieka. Skrupulatnie realizował swoje zamierzenia. Kilka lat później nauczyłem go jak skakać w tandemie. Na tandemie zakończyło się jego życie. Żona, dwoje małych dzieci. Młody człowiek, więc najpewniej też rodzice. Mama, dzień mamy. Wiem, że los dopada na przeróżne sposoby. Wypadki komunikacyjne, choroby. Co komu pisan...

Skoki na linę tzw static line

Dziwnie brzmi dla skoczka określenie skoki na linę. Tak jakby ktoś wskakiwał na linę. To nieco przestarzałe określenie wiąże się z nieco przestarzałą metodą szkolenia. Owszem nadal szkolenie podstawowe metodą static line jest uprawiane ale wiąże się to zwykle z faktem posiadania samolotu z silnikiem tłokowym, który nie daje rady wdrapać się na porządną wysokość. Static Line to skoki z małych wysokośc, pozostałość po wojskowych desantach Skoki na linę to tradycja komandosów . W ramach działań operacyjnych duża liczba desantowców musiała być wyrzucona w krótkim czasie z możliwie najniższej wysokości. Dlatego wyposażeni byli w spadochrony z systemem natychmiastowego otwarcia. Ten system opierał się w swej konstrukcji na linie statycznej. Stalowa, cienka linka w osłonie z brezentu, połączona z taśmą tekstylną prowadziła zazwyczaj do pokrowca spadochronu głównego. Podłączona przez wyrzucającego do grubszej, rozpiętej na pokładzie liny specjalną klamrą zaczynała swoją pracę, gdy de...