Przejdź do głównej zawartości

Wystarczy aby jedna z dwóch osób uniknęła kolizji

Dzień jak co dzień

Boogie, masa ludzi. Wyloty back to back (czyli bez wyłączania silników). Kolorowo, wystawione języki i kunsztownie pozaginane palce. Coool i wow. Tak bawi się elita społeczeństwa, podniebni gladiatorzy, superbohaterowie. Nie możecie zaprzeczyć, że nawet gdybym straszliwie przerysował ten opis to i tak bywają skoczkowie, którzy lepiej oddadzą taki trend.

A więc dzień jak co dzień. 15 osób w powietrzu. Student, zaraz po AFF odnalazł swoje lotnisko i wpatrzony w to miejsce pruje na swoim dużym spadochronie. Doświadczony skoczek (ponad 2000 skoków) na swoim maleńkim spadochronie grzeje w którąś stronę. Piszę którąś bo przecież po otwarciu najważniejsze jest dla niego zahamowanie slajdera. Demoniczny opór czołowy nie pozwala mu się rozejrzeć dookoła. Student patrzy w dół i jest niżej niż doświadczony, stary koń. Stary koń, ma mały spadochron, który dość leci szybko do przodu ale i całkiem szybko w dół.
Nie widzą się nawzajem. Bo nie patrzą na siebie. Jeden - ten niżej, zafiksował się na lądowisku i głowa jest opuszczona do dołu, drugi - ten wyżej zadziera głowę bo zafiksował się na slajderze.
W tej konfiguracji stary koń wpada centralnie w czaszę studenta. Szarpnęło obydwoma, studencki spadochron troszkę się rozdarł, odpadli od siebie. Student popatrzył do góry (miejmy nadzieję, że nie pierwszy raz podczas tego skoku) zobaczył rozdarcie i przesiadł się na zapas. Stary koń poleciał oddychać.

Na szczęście dla obu różnica wysokości pomiędzy nimi w momencie zderzenia pozwalała na zderzenie bez trwałego splątania. Gdyby było inaczej, być może nie skończyłoby się tylko na ratowaniu.


Obecnie splątania i kolizje są najbardziej śmiertelnym zagrożeniem dla skoczków. Mimo tego wydaje się, że i młodzi, i starzy mają to gdzieś.
  • A czy tak trudno jako wyrzucający przypomnieć o tym zagrożeniu?
  • A czy tak trudno przypomnieć, że zaraz po otwarciu ustawiamy się w poprzek linii wyrzutu obserwując, czy sąsiedzi już otworzyli spadochrony?
  • A czy tak trudno rozejrzeć się zanim się zacznie hamować demoniczny opór aerodynamiczny slajdera?
  • A czy konieczne jest stałe gapienie się na lądowisko podczas szybowania?
  • A czy wielu z nas o tym myśli?
  • A czy rozmawiamy o tym? Czy może o tym jak zrobić przezajebistą hybrydę z flarami i dwukrotną liczbą kamer na liczbę uczestników?
Przypomnijcie sobie ile razy, z kolegami, na lotnisku (nie na KWT albo Safety Days) rozmawialiście o unikaniu kolizji, o planowaniu bezpieczeństwa, o uporządkowaniu podejścia do lądowania?

Niestety padamy ofiarami utrzymania fałszywego wizerunku przygłupiego, radosnego, nieustraszonego skoczka. Który dla filmu na YT nie przestraszy się najbardziej idiotycznego skoku. Na ziemi rozmawia się o tematach przyjemnych, luźnych - takich, które nie pozostawiają wątpliwości, że jesteśmy cool i wow.

A potem kolejne pogrzeby.
A potem kolejne wizyty u kolegi w szpitalu.
Ale potem otrząsamy się z tego szybko, zakładamy kolorowy pajacyk, zaginamy paluchy, wystawiamy język - bo przecież kamera i robimy zajebisty skok, który ma zadziwić cały świat YT, bo nie ma strachu i nie ma szacunku.

Strach, potem przetransformowany na szacunek występuje, gdy mamy świadomość zagrożenia. Ale zagrożeni są jacyś oni, bo przecież na pewno nie my. My jesteśmy bezpieczni, nam stać się nic nie może. Nasze CPU musi być zajęte planowaniem niezwykłych, spektakularnych skoków
Pierwszy film to przykład tragicznego końca, gdy po kolizji jeden ze spadochronów całkiem gaśnie a doświadczona spadochroniarka ginie w wyniku odniesionych obrażeń.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Samolot An-2

An-2 to dwupłatowy samolot wielozadaniowy klasy STOL (Short Take Off and Landing). Długość drogi rozbiegu i dobiegu to około 200 metrów. Antek wyposażony jest w gwiazdowy silnik wolnossący, któremu mocy na małych wysokościach wystarcza do przewożenia niemal dwóch ton balastu. Jednak wraz ze wzrostem wysokości, gdy spada ciśnienie powietrza, brak wystarczającej ilości tlenu dusi koniki mechaniczne z początkowej wartości 1000.

Wypadek Pabla

Nie mogę pozbierać myśli. Może pisanie jakoś się do tego przyczyni. Pablo dziś zginął podczas skoku tandemowego. Poznałem go na wyjeździe do Hiszpanii kilkanaście lat temu, gdy robił ze mną swój AFF. Zawsze uśmiechnięty, pełen energii, sypiący dobrej jakości dowcipami jak z rękawa. Podczas szkolenia nie szło mu świetnie, jeden z moich palców nadal jest wykrzywiony po tym, jak łapałem go z obrotów. Zaskoczył mnie wtedy swoją postawą. W żaden sposób nie załamywał się, nie biadolił tylko trenował na ziemi i skakał aż wyszło mu tak, jak tego chciał. Potem miałem okazję przekonać się, że taki miał charakter. Poznałem go jako uporządkowanego i bardzo zadaniowego człowieka. Skrupulatnie realizował swoje zamierzenia. Kilka lat później nauczyłem go jak skakać w tandemie. Na tandemie zakończyło się jego życie. Żona, dwoje małych dzieci. Młody człowiek, więc najpewniej też rodzice. Mama, dzień mamy. Wiem, że los dopada na przeróżne sposoby. Wypadki komunikacyjne, choroby. Co komu pisan...

Skoki na linę tzw static line

Dziwnie brzmi dla skoczka określenie skoki na linę. Tak jakby ktoś wskakiwał na linę. To nieco przestarzałe określenie wiąże się z nieco przestarzałą metodą szkolenia. Owszem nadal szkolenie podstawowe metodą static line jest uprawiane ale wiąże się to zwykle z faktem posiadania samolotu z silnikiem tłokowym, który nie daje rady wdrapać się na porządną wysokość. Static Line to skoki z małych wysokośc, pozostałość po wojskowych desantach Skoki na linę to tradycja komandosów . W ramach działań operacyjnych duża liczba desantowców musiała być wyrzucona w krótkim czasie z możliwie najniższej wysokości. Dlatego wyposażeni byli w spadochrony z systemem natychmiastowego otwarcia. Ten system opierał się w swej konstrukcji na linie statycznej. Stalowa, cienka linka w osłonie z brezentu, połączona z taśmą tekstylną prowadziła zazwyczaj do pokrowca spadochronu głównego. Podłączona przez wyrzucającego do grubszej, rozpiętej na pokładzie liny specjalną klamrą zaczynała swoją pracę, gdy de...