Przejdź do głównej zawartości

Czym skorupka za młodu nasiąknie

Ten wpis kieruję do młodych skoczków. W nich upatruję źródło przemian we wzorcach zachowań. W starych już nie wierzę. 

Środowisko spadochronowe to ciągle płynąca rzeka. Ludzie zmieniają się, przechodzą szybko po szczeblach drabiny doświadczeń. Coraz rzadziej jest to przygoda na wiele lat, można przyjąć, że spadochroniarstwo to tylko odskocznia od codzienności.

Z moich obserwacji wynika, że największe przetasowanie następuje w grupie skoczków z doświadczeniem do trzech lat. 

Szeroki strumień początkujących przecieka już na pierwszym etapie szkolenia. Wielu nie kończy, ci co kończą często wieszają dyplom na ścianie obok innych trofeów aktywnego życia. Tych, którzy pozostają ponad 3 lata jest stosunkowo niewielu, choć z punktu widzenia starego skoczka wyglądać to może zupełnie inaczej.

Obecność doświadczonych spadochroniarzy ma  bardzo pośredni wpływ na kształtowanie postawy skoczków, nazwałbym go znikomym, choć w idealnym świecie mógłby być bardzo duży. W tym tyglu sprawa rozgrywa się w pierwszych trzech latach. Szybki przepływ młodych adeptów prowadzi do zwiększenia kontrastu, do wzmocnienia obserwowanych zachowań. Zarówno tych pozytywnych jak i negatywnych.


Efektywna interakcja, czerpanie i prezentowanie wzorców zachowań następuje pomiędzy sąsiadującymi grupami o kolejnych poziomach wyszkolenia. I tak ci, którzy skaczą już drugi, trzeci rok są w związku pomiędzy podstawówką a starymi skoczkami. Starzy skoczkowie są pomiędzy instruktorami i grupą średnią. Podstawówka jest pomiędzy niczym a średniakami. Jedna strona jest niekryta, tak jak u instruktorów, którzy nie mają skąd czerpać swoich wzorców będąc pod bacznym okiem starych skoczków. Oczywiście to tylko taka hipoteza. Nie jest poparta żadnymi naukowymi dowodami. To blog, można sobie tak gdybać.


Wchodzą do gry młodzi. Wbrew pozorom sporo im zaszkodzi. 

Dla podstawówki skoczek z dorobkiem 100 skoków to gość. 1000 to już cwaniak. Ale w zasięgu wzroku jest to sto, więc to ta grupa będzie obserwowana najbardziej. A w tej grupie dzieje się najgorzej. Z różnych powodów:
  • Pogoda. Dziadostwo i jest coraz gorzej. Sezon robi się coraz bardziej pochmurny, pogoda coraz mniej przewidywalna. Dni skoczne są wyrywane z gardła aury sprzyjającej uprawie pieczarek.
  • Działalność weekendowa powoduje koncentrowanie się skoczków na paru dniach w tygodniu, przyspieszenie, żeby nie nazwać pogoń za skokami. Chaos.
  • Oddalenie stref zrzutu od aglomeracji miejskich, czyli wyjazdowy charakter uczestnictwa w skokach. To znowu ogranicza czas, powoduje, że kiepskie prognozy przekładają się na realną frekwencję na strefie.
  • Kapitalizm gdzie wszystko można kupić ale za wszystko trzeba zapłacić. Za skoki też. Albo masz dużo czasu i mało możliwości albo mało czasu i dużo możliwości. Albo rybki albo akwarium. 

Te i inne czynniki prowadzą więc do chaotycznej pogoni za skokami. Podstawówka widzi tandemy, które zawsze mają zielone światło, bo bez nich strefa nie podziała. Widzi bohaterów z poprzedniego sezonu, którzy walczą o swoje miejsce w samolocie i...


Tu docieramy do sedna mojego felietoniku. Tu, właśnie na styku bohaterów poprzedniego sezonu i czekającej w blokach startowych podstawówki zaczynają kształtować się wzorce postaw. Tu skorupka nasiąka kolorową samotnością. Brakiem komunikacji, brakiem szacunku, brakiem czasu i refleksji. Bo przecież tak wyglądają skoki. Pogoń. W kolorowych kombinezonach, noszonych z dumą (bo to pierwszy) błyszczących gadżetach. W emocjonujących relacjach przynoszonych na układalnię. Wreszcie w braku zainteresowania, który okazuje grupa średniaków podstawówce.

To dalej też tak będzie. Starzy skoczkowie nie za bardzo interesują się średniakami a instruktorzy nie za bardzo patrzą na starych skoczków. Wpatrywanie i interakcja jest jednokierunkowa, to pogoń po szczeblach drabiny doświadczeń. Droga samotna, okrutna i odzierająca to hobby z bardzo ludzkiej strony tego medalu. Z tym, że czubek tej piramidy jest nieistotny. Nie widzę szans na zmianę mentalności od góry. Starzy skoczkowie już myślą o karierze instruktorskiej. Instruktorzy muszą utrzymać się w siodle, bawić w jakąś bzdurną, lokalną politykę. Nie mają czasu. Nikt nie ma czasu. To dzisiejsze realia. Tak szybko wszystko się robi a i tak nie ma czasu.

Zapomniał wół jak cielęciem był

Najważniejsza jest podstawa. W tej podstawie, czyli średniaki vs podstawówka mogą kształtować się nowe wzory. Aby mogły się wytworzyć średniaki powinny zapamiętać sobie coś, co być może nawet było zagrzebane w ich naturalnych oczekiwaniach. Choćby to, że ktoś zwróci na nich uwagę. Ktoś poświęci im chwilę, podzieli się spostrzeżeniem. Uszanuje.
Do tego, aby było za parę lat przyjemniej trzeba zapamiętać 


Nie trzeba być ekspertem, aby zwrócić komuś uwagę. Jeśli tylko uwaga jest prezentem dla mniej doświadczonej osoby a nie reperowanie swojego dziurawego ego.

Podstawówka jest pod opieką instruktorów, tak przynajmniej powinno być. To nie znaczy jednak, że są trędowaci i tylko instruktorzy mogą do nich się odzywać.

Ważmy słowa. Przechwalanie się głupotą utwierdza mniej doświadczonych o obowiązujących normach rozsądku.

Skoki jako hobby to nie tylko aktywność pomiędzy wyrzutem a układalnią. Spotkania, rozmowy, wspólne treningi zwiększą atrakcyjność tego hobby.

Wspólny transport na strefę, to może być początek dobrej komunikacji.

Średniaki mają dość umiejętności, aby skakać z młodymi. Nic nie zastąpi entuzjazmu młodego skoczka, z którym skoczyło się bezinteresownie. Wystarczy kawałek sezonu, aby mieć dobrego kompana do wspólnej zabawy w powietrzu.

 

Wdech i wydech. 

Zatrzymajcie się w tej pogoni na chwilę. Zobaczcie w młodszej grupie siebie samych z poprzednich sezonów. Poświęcona uwaga mniej doświadczonym zaowocuje szybciej niż po paru latach. Cyfra to nie wszystko. Skoki mogą być przeżyciem dużo pełniejszym. Pogoń sprzyja chaosowi, odbiera wam radość. 

Przeczytaliście właśnie jeden z artykułów promujących szkolenie spadochronowe do licencji B

Wątek do podjęcia dyskusji 
http://forumspadochronowe.pl/viewtopic.php?f=1&t=2972

Komentarze

  1. Jestem pod wrażeniem!!! Po prostu fakty z nimi się nie dyskutuje... Cała prawda.!

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny tekst Iwan!! Pół żartem pół serio nie wiem gdzie ja się plasuję ;D Już nie "gość" ale jeszcze nie cwaniak ;)
    Pozdrawiam
    Janik

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Samolot An-2

An-2 to dwupłatowy samolot wielozadaniowy klasy STOL (Short Take Off and Landing). Długość drogi rozbiegu i dobiegu to około 200 metrów. Antek wyposażony jest w gwiazdowy silnik wolnossący, któremu mocy na małych wysokościach wystarcza do przewożenia niemal dwóch ton balastu. Jednak wraz ze wzrostem wysokości, gdy spada ciśnienie powietrza, brak wystarczającej ilości tlenu dusi koniki mechaniczne z początkowej wartości 1000.

Wypadek Pabla

Nie mogę pozbierać myśli. Może pisanie jakoś się do tego przyczyni. Pablo dziś zginął podczas skoku tandemowego. Poznałem go na wyjeździe do Hiszpanii kilkanaście lat temu, gdy robił ze mną swój AFF. Zawsze uśmiechnięty, pełen energii, sypiący dobrej jakości dowcipami jak z rękawa. Podczas szkolenia nie szło mu świetnie, jeden z moich palców nadal jest wykrzywiony po tym, jak łapałem go z obrotów. Zaskoczył mnie wtedy swoją postawą. W żaden sposób nie załamywał się, nie biadolił tylko trenował na ziemi i skakał aż wyszło mu tak, jak tego chciał. Potem miałem okazję przekonać się, że taki miał charakter. Poznałem go jako uporządkowanego i bardzo zadaniowego człowieka. Skrupulatnie realizował swoje zamierzenia. Kilka lat później nauczyłem go jak skakać w tandemie. Na tandemie zakończyło się jego życie. Żona, dwoje małych dzieci. Młody człowiek, więc najpewniej też rodzice. Mama, dzień mamy. Wiem, że los dopada na przeróżne sposoby. Wypadki komunikacyjne, choroby. Co komu pisan...

Skoki na linę tzw static line

Dziwnie brzmi dla skoczka określenie skoki na linę. Tak jakby ktoś wskakiwał na linę. To nieco przestarzałe określenie wiąże się z nieco przestarzałą metodą szkolenia. Owszem nadal szkolenie podstawowe metodą static line jest uprawiane ale wiąże się to zwykle z faktem posiadania samolotu z silnikiem tłokowym, który nie daje rady wdrapać się na porządną wysokość. Static Line to skoki z małych wysokośc, pozostałość po wojskowych desantach Skoki na linę to tradycja komandosów . W ramach działań operacyjnych duża liczba desantowców musiała być wyrzucona w krótkim czasie z możliwie najniższej wysokości. Dlatego wyposażeni byli w spadochrony z systemem natychmiastowego otwarcia. Ten system opierał się w swej konstrukcji na linie statycznej. Stalowa, cienka linka w osłonie z brezentu, połączona z taśmą tekstylną prowadziła zazwyczaj do pokrowca spadochronu głównego. Podłączona przez wyrzucającego do grubszej, rozpiętej na pokładzie liny specjalną klamrą zaczynała swoją pracę, gdy de...