Świadectwo Kwalifikacji skoczka spadochronowego vs licencja B USPA lub BPA

Narodowa licencja spadochronowa


 Przez długi czas były toczone walki z Urzędem Lotnictwa Cywilnego (ULC = CAA) o uznawanie licencji USPA B jako dokumentu równoważnego ze świadectwem kwalifikacji skoczka spadochronowego. Śmiechu warte było działanie eksperta ULC ds USPA, który czekał na wydanie kolejnego miesięcznika "Parachutist", aby sprawdzić, czy w dziale "licencje i uprawnienia" pojawiło się nazwisko petenta wnoszącego o uznanie jego licencji B.

Wreszcie udało się i oficjalnie Prezes ULC wydał rozporządzenie o uznaniu licencji USPA B jako dokumentu równoważnego z ŚK (obecnie ŚK B).

W jedną stronę problem został więc rozwiązany dla skoczków szkolonych wg programu amerykańskiego stowarzyszenia. Jednak kij ma dwa końce, miecz ma dwa ostrza a góralka ma dwa warkocze ;)

Świadectwo kwalifikacji nie jest równoważne nawet z licencją A BPA. W zasadzie, zgodnie z zasadami działania stref zrzutu czy to USPA, czy BPA. Skoczek z ŚK wymaga obecności instruktora AFF na pokładzie samolotu, ponieważ nie ma na swoim koncie wymaganego skoku hop&pop (1500 metrów, otwarcie spadochronu głównego 2 do 5 sekund po opuszczeniu samolotu).

Zagrożenie wynikające z braku tego skoku, czyli potwierdzenia, że w razie awarii samolotu skoczek potrafi go niezwłocznie opuścić jest niewielkie. Wystarczy skorygować postępowanie w takiej sytuacji na zaplanowane użycie spadochronu zapasowego. 

Największe zagrożenie stanowi brak wiedzy i umiejętności dotyczących skoków zespołowych FS. Ten brakujący element musi zostać jakoś systemowo uzupełniony. Najlepiej, gdyby na macierzystej strefie zrzutu, w trakcie łupania skoków do upragnionej 50 był wprowadzony kurs FS w postaci minimum 5 skoków coachowanych (np. zgodnie z programem USPA). Skoki powinny zostać potwierdzone wpisem o nabytych uprawnieniach do latania z innymi skoczkami. Bez wiedzy i umiejętności dotyczącej budowania formacji (czyli również świadomego przemieszczania się przód, tył) skoczek nawet lecąc samodzielnie stwarza zagrożenie dla sąsiednich grup. Nie wiadomo bowiem, czy potrafi spadać pionowo, czy lata ze stałym spływem, dryfując w pobliże innych uczestników. 

Czy to ma jakieś znaczenie?

Otóż ma. Dziś mamy świat prawników. Jeśli biedny skoczek zdryfuje podczas swobodnego spadania do sąsiadów, dojdzie do kolizji ze skutkiem śmiertelnym obu spadochroniarzy to można się spodziewać, że rodzina poszkodowanego pozwie rodzinę sprawcy, nie tylko będzie rościć o odszkodowanie z ubezpieczenia ale zapewne też pozwie strefę zrzutu - bo tam są pieniądze - o dopuszczenie sprawcy do skoku bez posiadania przez niego odpowiednich uprawnień, wiedzy i umiejętności. Wydaje mi się, że takie roszczenie może powieść, bo bez umiejętności potwierdzonych licencją A USPA, B BPA skoczek powinien być traktowany jako student. Powinien otwierać wyżej spadochron, aby zmniejszyć ryzyko kolizji. 

Staw barkowy w skokach spadochronowych

 

Newralgiczny punkt

Staw barkowy w spadochroniarstwie jest bardzo newralgiczny. Jego zwichnięcie podczas swobodnego spadania może uniemożliwiać otwarcie spadochronu głównego (jeśli jest to prawe ramię a kieszonka BOC jest skonfigurowana właśnie na tą stronę) i na pewno będzie zwiększać zagrożenie związane ze sterowaniem i bezpiecznym lądowaniem skoczka.

Siedzący tryb życia, nieprawidłowo prowadzone treningi - nastawione bardziej na wygląd niż sprawność i funkcjonalność organizmu przyczyniają się do osłabienia obręczy barkowej i zwiększają ryzyko dyslokacji kości ramieniowej. Wiele stref zrzutu w dokumentacji rejestracyjnej (na tej stronie z drobnym druczkiem) wymaga poświadczenia, że w przeszłości nie było kontuzji barku. Ze swojego doświadczenia wiem, że problem z barkami jest prawie tak częsty jak poważniejsze złamania nogi podczas lądowania. Zresztą ta właśnie kontuzja może prowadzić do połamania zawieszenia, ponieważ jednej sterówki nie można dociągnąć prawidłowo i skoczek ląduje z obrotem narażając przede wszystkim nogę bliższą osi obrotu. 

Prawdopodobny brak prawidłowej reakcji doświadczonego skoczka na lineover

 W filmie, który poświęciłem wczorajszemu wypadkowi omówiłem najbardziej prawdopodobny (moim zdaniem) scenariusz tego zdarzenia. Dopóki jednak nie mamy dostępu ani do sprzętu, ani do materiału zgromadzonego na miejscu wypadku, czy wreszcie opinii biegłego patologa trzeba rozważyć wszystkie, nawet te mniej prawdopodobne możliwości.

Hardwere 

Jeśli nie doszło do odłączenia czaszy głównej podczas awarii z widocznym jej odkształceniem i obrotami podczas opadania należy również brać pod uwagę, że skoczek starał się ją odłączyć ale z przyczyn sprzętowych było to niewykonalne. Taki scenariusz jest możliwy, ze względu na komplikacje budowy uprzęży w następstwie naprawiania wad systemu RSL. 

RSL (Reserve Static Line) system dla idiotów, którzy nie otwierają spadochronu zapasowego po odłączeniu się od spadochronu zapasowego. System, który powoduje problemy szkoleniowe oraz buduje niebezpieczną iluzję automatyzacji procedury awaryjnej. Skoczkowi wydaje się, że posiadając ten system wystarczy pociągnąć uchwyt odłączania czaszy głównej a reszta zrobi się już samoczynnie. Skoczkowi wydaje się też, że jest uprawniony do odłączania się niżej od innych (szczególnie gdy ma jeszcze bardziej skomplikowaną wersję RSL MARD)

Rozpoczynamy szkolenia w sezonie 2023

Rozpoczynamy sezon

 Srogie śniegi sewilskie już stopniały a więc możemy rozpocząć kolejny sezon. Zwyczajowo nie skaczemy w styczniu nie tylko ze względu na niskie temperatury ale także dlatego, że po Nowym Roku ludzie mają mniej wolnego czasu. My mamy dla siebie więcej wolnego, można porobić różne rzeczy na działce, przygotować sprzęt do skoków itp. Wszystko jest już gotowe i można zaczynać.

Planujemy działalność od początku lutego aż do początku lipca. W lipcu jest już zbyt gorąco, aby planować szkolenia. Jeśli ktoś już tu skakał, jeśli jest odporny na wysokie temperatury to co innego, ale uwierzcie mi, że lipiec jest ciężki do przetrwania na lotnisku. Lepiej spędzić lato w chłodniejszych i bardziej deszczowych krajach.

Dla kogo organizowane są szkolenia?

Mam nadzieję, że wyjazdy do Hiszpanii na skoki nie są traktowane jako luksus. Trzeba zdawać sobie sprawę, że spadochroniarstwo jest aktywnością kosztowną i nie da się jej realizować "po taniości". Oczywiście polskie oferty wyglądają bardziej ekonomicznie i faktycznie mogą być na swój sposób tańsze. Warto jednak wziąć pod wzgląd pewne dość istotne kwestie:

  • ośrodki spadochronowe sprzedają przez okres zimowy vouchery na skoki tandemowe,
  • wiosną dni są krótkie,
  • wiosną (i nie tylko) w Polsce nie można zbytnio liczyć na pogodę dobrą dla studentów,
  • większość ośrodków szkolenia działa w trybie weekendowym,
  • pasażerowie tandemowi są obsługiwani w pierwszej kolejności (bo studenci i tak zdecydowali się na dłuższą ścieżkę kariery a nie tylko jeden skok)

Utonięcie dwóch spadochroniarek. Bagicz 5 sierpnia 2019.

Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Koszalinie poinformował PAP o przekazaniu materiału z dochodzenia biegłemu. W ciągu około 3 miesięcy biegły ma przygotować opinię, która jest niezbędna do zakończenia prowadzenia śledztwa dotyczącego utonięcia dwóch spadochroniarek podczas skoków organizowanych w Bagiczu.

Wypadek

Lotnisko Bagicz (EPKG), 5 sierpnia 2019 roku. Skoki organizowane przez FHU TARM Marek Tarczykowski rozpoczynają się około godziny 10:30. Około godziny 19:50, w 14. wylocie samolotu Cessna 182P wyskakuje czwórka spadochroniarzy z zamiarem zbudowania prostej formacji FS (gwiazda).  Po otwarciu spadochronów, cała czwórka pomimo prób powrotu znad morza nad ląd ląduje w wodzie. Dwaj skoczkowie otwierający swoje spadochrony bliżej brzegu mieli możliwość wyjść z wody o własnych siłach, dwie spadochroniarki zostały wyciągnięte z morza przez WOPR około 20 minut po wpadnięciu do wody. Nie udało się przywrócić funkcji życiowych. (przyczyny wypadku omawiam na jednym poniższych filmów opublikowanym we wrześniu 2020)

Automat Cypres jest ze spadochroniarzami już od 32 lat

 


10 stycznia niemiecka firma Airtec GmbH rozpoczęła sprzedaż automatu Cypres. Dziś, trzydzieści dwa lata później Airtec może pochwalić się niebagatelnym dorobkiem: 

  • ponad 165 milionów skoków zabezpieczonych przez ich automaty,
  • ponad 5200 skoczków uratowanych przed uderzeniem w ziemię.

Cypres - Cybernetic Parachute RElease System. 

Zasada działania automatu jest prosta, od momentu uruchomienia następuje próbkowanie ciśnienia atmosferycznego. Zmiany są analizowane przez mikrokomputer, na podstawie tego szacowana jest wysokość, na której znajduje się skoczek i prędkość z jaką spada. Jeśli przekroczone zostaną dwa parametry: skoczek spada zbyt szybko, skoczek jest zbyt nisko - urządzenie uruchamia pirotechniczny przecinak pętli zamykającej pokrowiec spadochronu zapasowego. W efekcie sprężynowy pilocik startuje rozpoczynając proces napełniania czaszy zapasu. Wysokość i prędkość aktywacji zależy od trybu pracy automatu, który dobiera się do różnych rodzajów skoków. Przykładowo w trybie Expert, czyli z przeznaczeniem do "zwykłych" skoków spadochronowych, przecinak uwolni pilocik na wysokości 225 metrów przy przekroczeniu prędkości 35 m/s. Zakłada się, że przeciętnie zbudowany skoczek, który spada  płasko (brzuchem do ziemi) ma prędkość graniczną około 50 m/s, zatem 35 m/s jest prędkością, która nie pozostawia wątpliwości, iż jego spadochron nie jest otwarty, lub też ma awarię, która niemal nie zmienia jego prędkości spadania.  

W poszukiwaniu idealnego procesu szkolenia spadochronowego

Wypadek, który daje do myślenia. 


W sezonie 2022, na strefie zrzutu, na której zazwyczaj organizuję szkolenia doszło do smutnego, i trudno to inaczej nazwać, głupiego wypadku śmiertelnego. Znany himalaista, który również jest początkującym skoczkiem latał jeden na jeden z doświadczonym coachem z innej strefy zrzutu. Wydaje mi się, że raczej nie było to szkolenie a raczej zbieranie epickiego materiału na potrzeby autoprezentacji w mediach społecznościowych a coach w istocie pełnił rolę bardzo sprawnego kamerzysty, filmując różnorodne, radosne fikołki celebryty. Jak do tego momentu prawie nic złego nie można powiedzieć o takiej relacji. Nie jest to dziś rzadkością. Dużo lepiej wynająć doświadczonego instruktora, niż próbować zgromadzić taki materiał w oparciu o początkujących, świeżo dopuszczonych do używania kamery w powietrzu kolegów. Ale już na tym etapie można było zauważyć coś niepokojącego. Coach, który odwiedził strefę chyba nie był zaznajomiony z zasadami bezpieczeństwa na niej obowiązującymi, do tego otaczał celebrytę nieprzenikalną barierą wyłączności, jakby obawiając się, że inny zawodowiec będzie chciał przechwycić łakomy kąsek. To oczywiście moje osobiste wrażenia z dość bliskiej obserwacji zachowań obu spadochroniarzy. 

W feralnym skoku celebryta bawił się świetnie podczas swobodnego spadania a coach sprawnie nagrywał go pomimo gwałtownych zmian prędkości. Krótkie rozejście, bliskie otwarcie i zaczął się drugi etap wytwarzania materiału wideo - tym razem lot na otwartych czaszach. Krótko mówiąc (pisząc) na tę zabawę było:

  • po pierwsze za nisko,
  • po drugie na spadochronach o zbyt rozbieżnych obciążeniach i budowie,
  • po trzecie - bez wcześniejszego omówienia postępowania podczas ewentualnych komplikacji,
  • po czwarte - przy zbyt małym doświadczeniu filmowanego skoczka

19 września 2025 tajemniczy i tajny wypadek dwóch żołnierzy Grom w USA

  Podobnie jak w opisie filmu, który nagrałem od samego początku chciałbym czytelnikom uświadomić kilka istotnych kwestii. Przede wszystkim ...