Przejdź do głównej zawartości

Ważne dla życia informacje - prosto od ratownika

Na forumspadochronowe.pl przybył nam skoczek, ale i ratownik. Oczywiście został "zaatakowany" pytaniami. Nie mogłem się powstrzymać, aby nie przekazać dalej wartościowych informacji "prosto ze źródła". Serdeczne podziękowania dla Mateusza!

"Jeżeli chodzi o oddechy ratownicze: byłoby idealnie gdyby były robione (2 wdechy trwające ok. 1 sek każdy, do uniesienia się klatki piersiowej, oczywiście po wcześniejszym udrożnieniu dróg oddechowych czyli odgięciu głowy do tyłu), ale dopuszcza się odstąpienie od robienia wdechów, jeżeli ratownik nie chce ich robić. Wówczas należy uciskać klatkę piersiową BEZ PRZERWY, do wystąpienia jednej z następujących sytuacji:

1. przyjedzie Zespół Ratownictwa Medycznego i powie nam, że możemy przerwać
2. poszkodowany zacznie samodzielnie oddychać lub wystąpią tzw. oznaki krążenia, tj. zacznie przełykać ślinę, krztusić się, poruszać, jęczeć itp.
3. nastąpi wyczerpanie ratującego, a nie ma nas kto zmienić (wbrew pozorom resuscytacja to niezła harówka!)
4. miejsce zdarzenie zrobi się niebezpieczne (pożar, agresywny pies, koledzy poszkodowanego z maczetami lub nożami itp.)
Jeżeli u poszkodowanego wystąpią tzw. oznaki krążenia - sprawdź ponownie oddech przez 10 sekund. Jeżeli oddycha, ułóż do w pozycji bocznej.


Same uciski klatki piersiowej nie są na tyle efektywne, żeby do płuc dostała się wystarczająca ilość tlenu, aby nasz mózg był w stanie funkcjonować, tym bardziej, że u osób nieprzytomnych bez odgięcia głowy do tyłu, drogi oddechowe są niedrożne przez to, że język opada na tylną ścianę gardła. Natomiast chodzi tu o rozprowadzenie krwi, która jeszcze przez pewien czas ma w sobie wystarczającą ilość tlenu, tylko ta krew stoi! Należy uciskać klatkę piersiową aby dostarczyć krew wraz z tlenem i substancjami odżywczymi do ważnych dla podtrzymania życia narządów.

Jeżeli chodzi o własne bezpieczeństwo i możliwość zakażenia wirusami. Generalnie trzeba pamiętać, że priorytetem w ratownictwie jest własne bezpieczeństwo!!! Mogę sobie pozwolić na nieużywanie rękawiczek i wykonywanie sztucznych oddechów u kogoś z moich bliskich, natomiast ja osobiście, w sytuacji kiedy obca osoba potrzebowałaby pomocy i byłaby np. zakrwawiona, najpierw założyłbym rękawiczki lub choćby worki foliowe na ręce, a dopiero później maczałbym ręce w jej krwi. Spotykam się w pracy z sytuacjami, że świadkowie zdarzenia tamują u obcej osoby krwawienie własną dłonią (!). A co w sytuacji, jeśli będą mieli jakąś mikroskopijną ranę na własnej ręce, a poszkodowany będzie zakażony HCVem? Nie polecam...

Co do pierwszej pomocy na strefach, to moje wypociny w żadnym stopniu nie zastąpią kursów Pierwszej Pomocy i gorąco zachęcam, żeby na takie kursy raz na jakiś czas pójść. Myślę, że kierownictwo stref mogłoby się spokojnie dogadać, żeby szkolący więcej czasu poświęcili na postępowanie z osobami po upadku z wysokości, wliczając w to zajęcia praktyczne wraz z postępowaniem z osobami z założoną uprzężą i kaskiem. Do rzeczy...

1. Jeżeli jesteśmy świadkami upadku z wysokości, przede wszystkim dbamy o własne bezpieczeństwo (rękawiczki, zatrzymanie ruchu ulicznego, uwaga na lądujących innych skoczków itp.).
2. Następnie sprawdźmy przytomność skoczka, starajmy się coś do niego powiedzieć i LEKKO potrząśnijmy za ramiona.
3. Jeżeli jest przytomny, starajmy się go nie ruszać i zostawić w wygodnej dla niego pozycji, tj. takiej która sprawia mu jak najmniejszy ból. Tu wszystko zależy od obniesionych obrażeń, ale jeżeli jest to, np. skręcony staw skokowy to ja bym nie ruszał poszkodowanego i czekał na przyjazd karetki. Złamaną rękę można usztywnić przy pomocy szyn Kramera i chusty trójkątnej. Oczywiście, jeżeli nie mamy pewności co do stanu poszkodowanego lub nie mamy potrzebnego sprzętu, zawsze możemy wezwać Zespół Ratownictwa i czekać w miejscu zdarzenia. Pozycję bezpieczną, ja osobiście bym sobie odpuścił. Generalnie w pierwszej pomocy nie rozdzielamy poszkodowanych na urazowych i nieurazowych, natomiast w tym przypadku najczęściej pacjent będzie urazowy i pewnie nie będzie chciał się położyć na boku...
4. Jeżeli poszkodowany jest nieprzytomny (nie reaguje na nasze wołanie), należy sprawdzić przez 10sek czy oddycha, udrożniając wcześniej drogi oddechowe, poprzez odgięcie głowy do tyłu. W praktyce może być to trudne jeżeli poszkodowany będzie leżał na brzuchu w uprzęży. Należy wtedy jak najszybciej zdjąć kask i uprząż ze skoczka i odwrócić go na plecy, na płaskim twardym podłożu. Rozsądnie będzie wypiąć zamki czaszy głównej i odrzucić ją na bok lub nawet otworzyć czaszę zapasową, tak aby nie przeszkadzała nam w dalszych czynnościach. W skrajnych przypadkach można nawet przeciąć taśmy udowe i piersiową aby jak najszybciej pozbyć się uprzęży.
Kiedy poszkodowany leży już na plecach, należy jedną dłoń położyć na czole poszkodowanego, dwa palce drugiej dłoni na twarde części brody i odgiąć głowę do tyłu, a następnie przyłożyć swój policzek do ust poszkodowanego i wzrokiem (patrz czy klatka piersiowa poszkodowanego się unosi), słuchem (wysłuchuj oddechów) i dotykiem (staraj się wyczuć oddech na swoim policzku) przez 10 sekund sprawdzamy czy oddycha (to ma być 10 SEKUND, a nie szybkie policzenie do dziesięciu). Powinniśmy usłyszeć dwa normalne oddechy. Jeżeli poszkodowany oddycha jak ryba wyciągnięta z wody, to są to tzw. oddechy agonalne i traktujemy je tak, jakby poszkodowany nie oddychał!
Jeżeli poszkodowany jest nieprzytomny, ale oddycha, ułóż go w pozycji bocznej.
5. Jeżeli poszkodowany nie oddycha, wzywamy Zespół Ratownictwa Medycznego (o ile nie został wezwany wcześniej) i przystępujemy do resuscytacji. Zaplecione dłonie układamy na środku klatki piersiowej poszkodowanego (dobrze jest rozpiąć lub rozciąć wcześniej kombinezon/odzież), nasze ręce mają być proste w łokciach, a barki równolegle do osi ciała poszkodowanego. Kolana na szerokość ramion. W takiej pozycji, głośno licząc, wykonujemy 30 uciśnięć na głębokość ok 5-6cm, w tempie 100-120/min. W praktyce będzie to trzeba robić dość mocno i dość szybko, bo ok 2 razy na sekundę. Najczęściej też przy którymś uciśnięciu połamiecie żebra/mostek. W takiej sytuacji nic się nie zmienia pod względem Waszego postępowania, poza tym że będzie trochę trudniej uciskać, klatka będzie mniej sprężysta.
6. Po 30 uciskach wykonujemy 2 wdechy ratownicze po udrożnieniu dróg oddechowych (technikę udrożniania i wykonywania wdechów opisywałem powyżej), a następnie ponownie 30 uciśnięć klatki piersiowej, 2 wdechy...
7. Te czynności wykonujemy do wystąpienia jednej z czterech sytuacji również opisywanych powyżej.

Ważna rzecz!
Laicy, czyli osoby bez wykształcenia medycznego, nie sprawdzają tętna! Nie uczcie się tego, bo w stresie możecie łatwo pomylić brak tętna poszkodowanego z własnym tętnem wyczuwalnym na Waszych paliczkach! W takiej sytuacji możecie błędnie zaniechać resuscytacji, wtedy kiedy będzie ona niezbędna! Pamiętajcie, sprawdzacie tylko oddech przez 10 sek!

Na razie chyba tyle, ciężko przekazać te informacje tak na sucho tylko w teorii. Na każdym kursie kładziemy duży nacisk na ćwiczenia i utrwalanie wiadomości praktycznych, bo nie da się inaczej nauczyć pierwszej pomocy. Tym bardziej, że w sytuacji stresowej nasze ciało zapomina najprostszych rzeczy... ale to chyba wszyscy wiemy... ;) W końcu adrenalina nie jest nam obca... ;)
W razie pytań - słucham! ;)"

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Samolot An-2

An-2 to dwupłatowy samolot wielozadaniowy klasy STOL (Short Take Off and Landing). Długość drogi rozbiegu i dobiegu to około 200 metrów. Antek wyposażony jest w gwiazdowy silnik wolnossący, któremu mocy na małych wysokościach wystarcza do przewożenia niemal dwóch ton balastu. Jednak wraz ze wzrostem wysokości, gdy spada ciśnienie powietrza, brak wystarczającej ilości tlenu dusi koniki mechaniczne z początkowej wartości 1000.

Wypadek Pabla

Nie mogę pozbierać myśli. Może pisanie jakoś się do tego przyczyni. Pablo dziś zginął podczas skoku tandemowego. Poznałem go na wyjeździe do Hiszpanii kilkanaście lat temu, gdy robił ze mną swój AFF. Zawsze uśmiechnięty, pełen energii, sypiący dobrej jakości dowcipami jak z rękawa. Podczas szkolenia nie szło mu świetnie, jeden z moich palców nadal jest wykrzywiony po tym, jak łapałem go z obrotów. Zaskoczył mnie wtedy swoją postawą. W żaden sposób nie załamywał się, nie biadolił tylko trenował na ziemi i skakał aż wyszło mu tak, jak tego chciał. Potem miałem okazję przekonać się, że taki miał charakter. Poznałem go jako uporządkowanego i bardzo zadaniowego człowieka. Skrupulatnie realizował swoje zamierzenia. Kilka lat później nauczyłem go jak skakać w tandemie. Na tandemie zakończyło się jego życie. Żona, dwoje małych dzieci. Młody człowiek, więc najpewniej też rodzice. Mama, dzień mamy. Wiem, że los dopada na przeróżne sposoby. Wypadki komunikacyjne, choroby. Co komu pisan...

Skoki na linę tzw static line

Dziwnie brzmi dla skoczka określenie skoki na linę. Tak jakby ktoś wskakiwał na linę. To nieco przestarzałe określenie wiąże się z nieco przestarzałą metodą szkolenia. Owszem nadal szkolenie podstawowe metodą static line jest uprawiane ale wiąże się to zwykle z faktem posiadania samolotu z silnikiem tłokowym, który nie daje rady wdrapać się na porządną wysokość. Static Line to skoki z małych wysokośc, pozostałość po wojskowych desantach Skoki na linę to tradycja komandosów . W ramach działań operacyjnych duża liczba desantowców musiała być wyrzucona w krótkim czasie z możliwie najniższej wysokości. Dlatego wyposażeni byli w spadochrony z systemem natychmiastowego otwarcia. Ten system opierał się w swej konstrukcji na linie statycznej. Stalowa, cienka linka w osłonie z brezentu, połączona z taśmą tekstylną prowadziła zazwyczaj do pokrowca spadochronu głównego. Podłączona przez wyrzucającego do grubszej, rozpiętej na pokładzie liny specjalną klamrą zaczynała swoją pracę, gdy de...