Przejdź do głównej zawartości

Wypadek młodego instruktora z Polski w Portugalii

Podczas sylwestrowego wyjazdu na skoki w Portugalii doszło do śmiertelnego w skutkach wypadku. 25 letni skoczek ze świeżo uzyskanymi uprawnieniami instruktora popełnił błąd oceny wysokości podczas rozpędzania spadochronu do lądowania. Zakręt o 270° wykonał na tyle nisko, że w wyniku odniesionych obrażeń zmarł kilka dni później w szpitalu.
Około 600 skoków, kilka lat w sporcie, duże umiejętności w swobodnym spadaniu i pięta achillesowa, jaką były lądowania. Był wcześniej upominany za brawurowe manewry, co nie przeszkodziło w bardzo szybkim zmniejszaniu rozmiaru czaszy. Z rozmiaru 190 w sezonie 2015 poprzez 150, niedużo na 129 trafił na czaszę Neos 104. To zdecydowanie czynnik sprzyjający w zaistniałej sytuacji.
Odszedł młody, dobrze rokujący instruktor, który mógł stanowić nową kadrę szkoleniową. Łańcuch zdarzeń prowadzący do wypadku można było w kilku miejscach przeciąć. Zabrakło reakcji z zewnątrz.
O tym, dlaczego skoczkowie wypierają świadomość zagrożenia, o tym dlaczego przystępują do zmowy milczenia po zaistniałym wypadku i o balansie informacji niezbędnym do zachowania bezpieczeństwa możecie posłuchać w poniższej, 30 minutowej pogadance.
Najwyższy czas coś zmienić.



dopisane 22 stycznia 2018

Dziś przeczytałem przepiękny i mądry wpis ojca skoczka, który zginął w tym wypadku. Mam nadzieję, że nie będzie mieć do mnie pretensji o wklejenie go tutaj:
Moi Drodzy! W sobotę zakończyła się ziemska historia mojego Syna. Żył tak, jak sobie wymarzył i planował. Żartował ze wszystkiego, nawet ze swojego pogrzebu. Miał też być niezwykły i był: w niesamowitej scenerii, jak z Jego życiowego motta o lwach i owcach, z tłumem przyjaciół w kościele i na cmentarzu, pięknymi mowami, celebrą i ostatnim przelotem Jego ukochanego samolotu. Dziękuję Wam za obecność. Choć nie wszystkich byłem w stanie zauważyć, to i tak wystarczyło, aby nasunęła mi się refleksja, że dobrze byłoby, gdyby ludzie niezależnie od poglądów, planów i ambicji potrafili jednoczyć się nie tylko w obliczu śmierci, ale także w trudach i troskach codziennego życia. Wtedy śmierć Piotra nabrałaby nowego znaczenia.





Komentarze

  1. Świetny tekst i można mieć tylko nadzieję, że choćby w jednym przypadku dotrze do kogoś i uratuje mu życie. A jeśli chodzi o problem reagowania na coś złego co się dzieje, to chyba wielu ludzi w Polsce ma z tym ogromny kłopot niestety.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odnoszę wrażenie, że coś się zaczyna zmieniać. Może to mój optymizm a może faktycznie wreszcie przelała się czara goryczy i ludzie zaczynają rozumieć, że każdy z nas ryzykuje. Każdemu może przydarzyć się krzywda i nie podziału na "my" i "oni". Jesteśmy tylko my. I to my giniemy, choć nieraz my, jako grupa, możemy skutecznie przerwać proces prowadzący do tragedii.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Samolot An-2

An-2 to dwupłatowy samolot wielozadaniowy klasy STOL (Short Take Off and Landing). Długość drogi rozbiegu i dobiegu to około 200 metrów. Antek wyposażony jest w gwiazdowy silnik wolnossący, któremu mocy na małych wysokościach wystarcza do przewożenia niemal dwóch ton balastu. Jednak wraz ze wzrostem wysokości, gdy spada ciśnienie powietrza, brak wystarczającej ilości tlenu dusi koniki mechaniczne z początkowej wartości 1000.

Wypadek Pabla

Nie mogę pozbierać myśli. Może pisanie jakoś się do tego przyczyni. Pablo dziś zginął podczas skoku tandemowego. Poznałem go na wyjeździe do Hiszpanii kilkanaście lat temu, gdy robił ze mną swój AFF. Zawsze uśmiechnięty, pełen energii, sypiący dobrej jakości dowcipami jak z rękawa. Podczas szkolenia nie szło mu świetnie, jeden z moich palców nadal jest wykrzywiony po tym, jak łapałem go z obrotów. Zaskoczył mnie wtedy swoją postawą. W żaden sposób nie załamywał się, nie biadolił tylko trenował na ziemi i skakał aż wyszło mu tak, jak tego chciał. Potem miałem okazję przekonać się, że taki miał charakter. Poznałem go jako uporządkowanego i bardzo zadaniowego człowieka. Skrupulatnie realizował swoje zamierzenia. Kilka lat później nauczyłem go jak skakać w tandemie. Na tandemie zakończyło się jego życie. Żona, dwoje małych dzieci. Młody człowiek, więc najpewniej też rodzice. Mama, dzień mamy. Wiem, że los dopada na przeróżne sposoby. Wypadki komunikacyjne, choroby. Co komu pisan...

Skoki na linę tzw static line

Dziwnie brzmi dla skoczka określenie skoki na linę. Tak jakby ktoś wskakiwał na linę. To nieco przestarzałe określenie wiąże się z nieco przestarzałą metodą szkolenia. Owszem nadal szkolenie podstawowe metodą static line jest uprawiane ale wiąże się to zwykle z faktem posiadania samolotu z silnikiem tłokowym, który nie daje rady wdrapać się na porządną wysokość. Static Line to skoki z małych wysokośc, pozostałość po wojskowych desantach Skoki na linę to tradycja komandosów . W ramach działań operacyjnych duża liczba desantowców musiała być wyrzucona w krótkim czasie z możliwie najniższej wysokości. Dlatego wyposażeni byli w spadochrony z systemem natychmiastowego otwarcia. Ten system opierał się w swej konstrukcji na linie statycznej. Stalowa, cienka linka w osłonie z brezentu, połączona z taśmą tekstylną prowadziła zazwyczaj do pokrowca spadochronu głównego. Podłączona przez wyrzucającego do grubszej, rozpiętej na pokładzie liny specjalną klamrą zaczynała swoją pracę, gdy de...