Przejdź do głównej zawartości

Memento mori


Niebezpieczeństwo idzie w parze z bezpieczeństwem, tak jak śmierć z życiem. Ból jest po przeciwnej stronie radości, tyle że na radość mało zwracamy uwagę a ból wali nas między oczy rozwalając ustalony porządek rzeczy.

Nie pomaga zestawienie tragedii z innymi tragediami, nie pomaga statystyka i nadzieja, że to komuś może pomóc. Śmierć młodych ludzi, szczególnie gdy ich się zna to nieopisany ból. Im bliżej ich się zna, tym bardziej wyrywane z korzeniami są świeże wspomnienia.
Ból rujnuje iluzoryczny i spokojny porządek.

Tragedia jedenastu osób, złączonych końcem swego losu na pokładzie jednego samolotu jest odmienna od 'zwykłych' katastrof. Nie chodzi nawet o rozmiar. Prosta matematyka nie obejmuje emocji i cierpienia.
Taka katastrofa może zachwiać niestabilne fundamenty własnych decyzji, przewartościować to, co robimy w życiu.

Patrzę na swojego synka z pewną niewysłowioną nostalgią i chowaną w głębi serca radością, iż mogę na niego patrzeć. To, że jestem wśród żywych, czerpiąc przyjemności i niewielkie bóle egzystencji. Przenoszę i nanoszę swój los na splot okoliczności ludzi, których znałem, których świat był tak podobny do mojego. Ale już nie jest. Nie ma ich, nie wrócą, nie będą obecni przy zwykłych rzeczach, nie będą się starzeli i osiągali swojego spokoju. Nie będą dojrzewali do ostatniego etapu życia, do ostatniej linii, która czarnym nożem odcina wszystkie kolory.

Ale robimy to co robimy. Ponosimy całą odpowiedzialność za każdy krok i każdą decyzję. Często a nawet prawie zawsze nie wiemy, co czai się rogiem zdarzeń. Liczymy, kalkulujemy, wierzymy, mamy nadzieję. Każdy z nas, ja i ty, myślimy że to nie nas spotka. Ale każdego może.

Zazwyczaj zajmuję się profilaktyką, przemyśleniami o bezpośrednich przyczynach katastrofy ale dziś nie mogę. Za to znów przemyślałem co robię. Przemyślałem dlaczego i po co to robię. Poczułem ciężar i lekkość podejmowanych decyzji aby nie wypierać tego, co jest oczywiste. Możemy umrzeć.

Memento mori

Komentarze

  1. Dobrze ujęte Iwan. Wielka tragedia. Wyrazy głębokiego współczucia dla Rodzin [*].

    OdpowiedzUsuń
  2. Na forumspadochronowym zbieramy strzępy informacji, bełkot w telewizji jest straszny, wypowiedzi niektórych (na szczęście nie wszystkich) ekspertów są żenująco nieprofesjonalne.
    http://forumspadochronowe.pl/viewtopic.php?f=43&t=2661&p=34345#p34345

    OdpowiedzUsuń
  3. Składam wyrazy szczerego i głębokiego współczucia z powodu tej niezmiernej tragedii..... To ogromny cios dla Rodzin i Przyjaciół, ale i dla wszystkich, którzy podziwiają Waszą pasję....Łączę się w żalu i bólu....
    Grażyna Buczek-Jakubczak,Kołobrzeg, Polska

    OdpowiedzUsuń
  4. Fundacja Naglesami.org.pl założona została przez wdowę po himalaiście, który osierocił dwójkę dzieci. Fundacja zajmuje się opieką prawną, psychologiczną ale też można by wesprzeć rodziny skoczków, którzy zginęli. Myślę, że podobną wsparciem, który oczywiście nie wróci rodzinom ich kochanych ludzi ale może im pomóc, warto by wesprzeć wszystkie rodziny poległych w katastrofie, tak samo jak i rodzinę Wojtka Hajduka.
    Polecam piękny tekst ze strony fundacji
    http://naglesami.org.pl/kilka-slow-o-zalobie.html

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Samolot An-2

An-2 to dwupłatowy samolot wielozadaniowy klasy STOL (Short Take Off and Landing). Długość drogi rozbiegu i dobiegu to około 200 metrów. Antek wyposażony jest w gwiazdowy silnik wolnossący, któremu mocy na małych wysokościach wystarcza do przewożenia niemal dwóch ton balastu. Jednak wraz ze wzrostem wysokości, gdy spada ciśnienie powietrza, brak wystarczającej ilości tlenu dusi koniki mechaniczne z początkowej wartości 1000.

Wypadek Pabla

Nie mogę pozbierać myśli. Może pisanie jakoś się do tego przyczyni. Pablo dziś zginął podczas skoku tandemowego. Poznałem go na wyjeździe do Hiszpanii kilkanaście lat temu, gdy robił ze mną swój AFF. Zawsze uśmiechnięty, pełen energii, sypiący dobrej jakości dowcipami jak z rękawa. Podczas szkolenia nie szło mu świetnie, jeden z moich palców nadal jest wykrzywiony po tym, jak łapałem go z obrotów. Zaskoczył mnie wtedy swoją postawą. W żaden sposób nie załamywał się, nie biadolił tylko trenował na ziemi i skakał aż wyszło mu tak, jak tego chciał. Potem miałem okazję przekonać się, że taki miał charakter. Poznałem go jako uporządkowanego i bardzo zadaniowego człowieka. Skrupulatnie realizował swoje zamierzenia. Kilka lat później nauczyłem go jak skakać w tandemie. Na tandemie zakończyło się jego życie. Żona, dwoje małych dzieci. Młody człowiek, więc najpewniej też rodzice. Mama, dzień mamy. Wiem, że los dopada na przeróżne sposoby. Wypadki komunikacyjne, choroby. Co komu pisan...

Skoki na linę tzw static line

Dziwnie brzmi dla skoczka określenie skoki na linę. Tak jakby ktoś wskakiwał na linę. To nieco przestarzałe określenie wiąże się z nieco przestarzałą metodą szkolenia. Owszem nadal szkolenie podstawowe metodą static line jest uprawiane ale wiąże się to zwykle z faktem posiadania samolotu z silnikiem tłokowym, który nie daje rady wdrapać się na porządną wysokość. Static Line to skoki z małych wysokośc, pozostałość po wojskowych desantach Skoki na linę to tradycja komandosów . W ramach działań operacyjnych duża liczba desantowców musiała być wyrzucona w krótkim czasie z możliwie najniższej wysokości. Dlatego wyposażeni byli w spadochrony z systemem natychmiastowego otwarcia. Ten system opierał się w swej konstrukcji na linie statycznej. Stalowa, cienka linka w osłonie z brezentu, połączona z taśmą tekstylną prowadziła zazwyczaj do pokrowca spadochronu głównego. Podłączona przez wyrzucającego do grubszej, rozpiętej na pokładzie liny specjalną klamrą zaczynała swoją pracę, gdy de...