Przejdź do głównej zawartości

Ukrzyżowanie prywaciarza - to jak refren postkomunistycznej RP

Ruszają badania. Ruszają analizy. Poszukiwanie strzępów informacji. Poczta pantoflowa roznosi różne wieści, które niezależnie od tego, czy są prawdziwe, czy też nie są - świadczą o pewnej energii wokoło katastrofy.
Gdy są ofiary muszą być winni


Tego chyba nikomu nie trzeba tłumaczyć. Nie wystarczy analiza procesu, zrozumienie mechanizmu. Może inaczej mówiąc - taka rzetelna analiza wymaga pokory wobec rzeczywistości. Zwykle tłuszcza potrzebuje winnych do sieczkowania.
 Potrzebny jest krótki, zwięzły wywód, niekoniecznie związany z prawdą ale pasujący wszystkim dookoła.

Nie wierzę w obie silnie zamocowane organizacje poszukujące prawdy. Kiedyś wierzyłem ale mi przeszło. W smutnych realiach każdy fakt nabiera również cieni politycznych, małych i dużych interesów.

Prywaciarze


Omega to szkoła prywatna. Kupili sobie samolot. Mieli dużo spadochronów, doskonały marketing i sprawną obsługę klienta. Stanowili, niestety tak już mogę napisać bo rozumiem nieco realia, stanowili potężnego gracza na polskim rynku spadochronowym. Prywaciarze nie są lubiani. Prywaciarze nie zarabiają - oni koszą siano, zbijają kokosy lub kitrają szmal. Okradają zazwyczaj dobry, bo biednych ludzi. Biedni to nie ci co mają mało pieniędzy, to ci, którzy głośno deklarują swoją 'starą biedę'

Zostaną rozszarpani. Nie będzie szacunku dla tragedii. Nie będzie uznania za włożoną pracę, za budowanie przedsiębiorstwa w niezwykle niesprzyjających okolicznościach. 
To jak prokuratorzy lubią traktować polskich przedsiębiorców nie jest chyba tajemnicą. W Polsce nadal spiskowe teorie krążą wokół Smoleńska - to też ciężar który zakrzywia obiektywne werdykty.

Można więc spodziewać się wielu rzeczy, które będą pewną prawdą. Prawda obiektywna nie istnieje. Zawsze jest zaburzona przez obserwatora. Doświadczenia wskazują, że im więcej emocji, im bardziej tragiczna katastrofa tym trudniej o obiektywizm. Najgorsze że w pomrocznej rządzi hejt. Bezpardonowa, bezrefleksyjna i bezpodstawna gra o osranie każdego. A lotnicy, przedsiębiorcy to tak maleńka nisza, że populizm może panoszyć się na całego.

Apel o uszanowanie


Nie wierzcie we wszystko co usłyszycie. Nie oceniajcie pochopnie. Weźcie pod wzgląd, iż w tym kraju trzeba dać sobie radę z mizerną pogodą, dość biednym (mentalnie) społeczeństwem, rozrośniętą biurokracją, anty przedsiębiorczym otoczeniem i wszystkim tym, co kumuluje czarną energię wokół odważnych pasjonatów. Aby mieć gdzie skakać, ktoś musiał zaryzykować. To prywatna, oddolna inicjatywa doprowadziła do popularyzacji skoków z 4000 metrów. Gdyby nie prywaciarze to nadal panowałby ład z lat sześćdziesiątych. Szkolenia na linę, fala, przygotowanie do obronności (desantowej) kraju.

Nadchodzi fala informacji, one już kapią i przeciekają nieformalnymi kanałami. Nie dajcie się im. Nie osądzajcie tak jak nie chcecie sami być osądzani. Splot okoliczności, który prowadzi do tragedii nie jest prosty. Wynika z wielu innych, drobnych elementów, tendencji. To niemal niekończący się łańcuch akcji i reakcji, przyczyn i skutków. Uproszczenia mogą być bardzo bolesne.

Chciałbym abyście wiedzieli, że był czas, gdy byliśmy wzajemną konkurencją, był też czas, gdy współpracowaliśmy. Był wreszcie czas, gdy przed przyczepami kempingowymi nasze dzieci bawiły się na jednej, lotniskowej trawie. Teraz jest ból. Odeszli ludzie. Nie wrócą

Komentarze

  1. I tu Iwan masz rację. Wcisną komentarzami (sami pewnie fachowcy) ciemnotę i ludzie w to uwierzą. A to samolot z USA a nie z Polski, a pewnie mieli pełno szmalu itd. Nikt nie przeanalizuje, nikt nie pomyśli ile czasu, pracy i ryzyka włożono, aby dać ludziom radochę z wolnego spadania i poczucia się jak ptak, i to jest k......o bolące i uderzy w porządnych i wspaniałych ludzi których niestety już nie ma....

    OdpowiedzUsuń
  2. Jezeli jest ktos winny tej tragedii to powinien byc ukrzyzowany. Mam nadzieje ze wina jest po stronie zbiegu nieszczesliwych zdarzen.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Samolot An-2

An-2 to dwupłatowy samolot wielozadaniowy klasy STOL (Short Take Off and Landing). Długość drogi rozbiegu i dobiegu to około 200 metrów. Antek wyposażony jest w gwiazdowy silnik wolnossący, któremu mocy na małych wysokościach wystarcza do przewożenia niemal dwóch ton balastu. Jednak wraz ze wzrostem wysokości, gdy spada ciśnienie powietrza, brak wystarczającej ilości tlenu dusi koniki mechaniczne z początkowej wartości 1000.

Wypadek Pabla

Nie mogę pozbierać myśli. Może pisanie jakoś się do tego przyczyni. Pablo dziś zginął podczas skoku tandemowego. Poznałem go na wyjeździe do Hiszpanii kilkanaście lat temu, gdy robił ze mną swój AFF. Zawsze uśmiechnięty, pełen energii, sypiący dobrej jakości dowcipami jak z rękawa. Podczas szkolenia nie szło mu świetnie, jeden z moich palców nadal jest wykrzywiony po tym, jak łapałem go z obrotów. Zaskoczył mnie wtedy swoją postawą. W żaden sposób nie załamywał się, nie biadolił tylko trenował na ziemi i skakał aż wyszło mu tak, jak tego chciał. Potem miałem okazję przekonać się, że taki miał charakter. Poznałem go jako uporządkowanego i bardzo zadaniowego człowieka. Skrupulatnie realizował swoje zamierzenia. Kilka lat później nauczyłem go jak skakać w tandemie. Na tandemie zakończyło się jego życie. Żona, dwoje małych dzieci. Młody człowiek, więc najpewniej też rodzice. Mama, dzień mamy. Wiem, że los dopada na przeróżne sposoby. Wypadki komunikacyjne, choroby. Co komu pisan...

Skoki na linę tzw static line

Dziwnie brzmi dla skoczka określenie skoki na linę. Tak jakby ktoś wskakiwał na linę. To nieco przestarzałe określenie wiąże się z nieco przestarzałą metodą szkolenia. Owszem nadal szkolenie podstawowe metodą static line jest uprawiane ale wiąże się to zwykle z faktem posiadania samolotu z silnikiem tłokowym, który nie daje rady wdrapać się na porządną wysokość. Static Line to skoki z małych wysokośc, pozostałość po wojskowych desantach Skoki na linę to tradycja komandosów . W ramach działań operacyjnych duża liczba desantowców musiała być wyrzucona w krótkim czasie z możliwie najniższej wysokości. Dlatego wyposażeni byli w spadochrony z systemem natychmiastowego otwarcia. Ten system opierał się w swej konstrukcji na linie statycznej. Stalowa, cienka linka w osłonie z brezentu, połączona z taśmą tekstylną prowadziła zazwyczaj do pokrowca spadochronu głównego. Podłączona przez wyrzucającego do grubszej, rozpiętej na pokładzie liny specjalną klamrą zaczynała swoją pracę, gdy de...