Sokrates rzekł: "wiem, że nic nie wiem" |
Pewnie myślisz, że pamiętasz wszystko ze swojego szkolenia. Wiesz ile nie wiesz?
To nie jest przewrotne pytanie. To zwykła, życiowa sprawa. Wraz ze zdobywaniem wiedzy zaczynamy dostrzegać nie tylko ile informacji było nieobecnych w naszej głowie. Zaczynamy sobie zdawać sprawę również z tego, ile przed nami otwartych drzwi do kolejnych gałęzi zgromadzonej wiedzy.
Pierwszy bardziej świadomy kontakt skoczka ze światem spadochronowym ma miejsce podczas szkolenia teoretycznego poprzedzającego skoki w kursie podstawowym. Wiedzy jest dużo, część jest żywotnie potrzebna, część stanowi tzw. back up na fu@k up systemu. Sprawy, które muszą zostać wyjaśnione, muszą być poruszone, bo gdy coś się stanie to przedstawiciele systemu zapytają: "kto dopuścił kandydata do skoków bez wiedzy na ten temat?"
Można założyć, że standaryzacja szkoleń, certyfikacja ośrodków i stały nadzór wymuszają pewne minima jakości, które winny być dopełnione zanim kandydat stanie się skoczkiem. Gdybanie ile wiedzy zostało zaprezentowane jest bezsensowne bo i tak nadchodzi dużo większy wróg, cud niepamięci.
Nasz mózg utrzymuje względy porządek w swoich zasobach. Jest nastawiony na przetrwanie, wiedza która przepływa bywa potrzebna, bywa również zbędna. O tym czy jest przydatna będzie decydowało kilka faktów. Jeden to liczba powtórzeń, wywołań, czy też odświeżeń zasobów. Jeśli notorycznie odwołujemy się do pewnych informacji to w końcu będą one na podorędziu. Jeśli nie, to z czasem miotła posprząta te fragmenty pozostawiając umysł otwartym na to, co ważne.
Dość zrozumieć, że tylko kilkanaście procent informacji, które przyswoiliśmy na szkoleniu teoretycznym zostanie w naszych głowach po upływie pół roku.
Będziemy pamiętać jaka była pogoda za oknem w trakcie wykładu, będziemy pamiętać jakieś nieistotne szczegóły. Będziemy pamiętać, że TO słyszeliśmy ale nie będziemy mogli wygrzebać TEJ informacji.
W niewielkim stopniu pomaga akcentowanie emocjonalne. Mózg jeśli dostaje informacje otagowaną "ważne dla przeżycia" będzie się z nią obchodził jak VIP'em. Warto więc akcentować, kłaść nacisk na istotne dla bezpieczeństwa kwestie podczas szkolenia i nie bać się stwierdzeń: to jest ważne dla przeżycia, to jest twoje bezpieczeństwo, od tego zależy czy nie trafisz do szpitala. To nic złego, to nie jest straszenie, to jest programowanie. Straszenie to wywoływanie takiego napięcia i nie podanie żadnej informacji. To taki pusty tag. Zmarnowana szansa.
Aby wiedzę odświeżać, aby ją uzupełniać, trzeba mieć świadomość ułomności umysłu. Szkoła skutecznie zniechęca nas do procesu nabywania wiedzy. Niekiedy przyczynia się do wywołania odczynu alergicznego na skórze na samo hasło "uczyć się". To temat szerszy ;) niekoniecznie na bloga spadochronowego. To zjawisko jest potrzebne do skutecznej kontroli działania społeczeństwa.
Mając świadomość działania pamięci zdamy sobie sprawę, że poznawanie, studiowanie wiedzy związanej z naszym hobby poprawia jego jakość. Gdy wiemy więcej, gdy rozumiemy, gdy przewidujemy to nie tylko jesteśmy bardziej bezpieczni. Wiemy też jak fajniej się bawić, wiemy kiedy, jak, z kim i co robić.
Odarcie hobby ze studiowania zagadnień teoretycznych może w krótkim czasie doprowadzić do zniechęcenia. Być może szkolenie podstawowe zrobiło wrażenie na kursancie. Nie zdawał sobie sprawy jednak, że od tej pory zostanie pozostawiony sam sobie. We wszechobecnym kulcie "po taniości" nie będzie przecież wydawał pieniędzy na organizowane szkolenia latania na czaszy, na dyskusje o bezpieczeństwie. Zresztą nie ma też wiele takich ofert, bo organizatorzy dobrze wiedzą, że jak za coś trzeba będzie zapłacić to pojawi się tak mało osób, że i tak nie będzie się opłacało tego robić. Hipermarkety już zryły ludzkie berety dostatecznie.
Bezmyślne skakanie, choć wydaje się być bardzo popularne prowadzi do bardzo szybkiej rotacji w podstawie piramidy wyszkolenia. Dużo tandemów, dużo kursantów na szkoleniu podstawowym, sporo młodziaków, mało doświadczonych, braki w grupie eksperckiej. I co najgorsze, przy takiej rotacji zaburzony jest proces wymiany informacji pomiędzy skoczkami o różnym poziomie wyszkolenia. Skakanie robi się coraz bardziej samotne, ogranicza się do krótkich spotkań w swobodnym spadaniu. Jeśli cały, szeroki proces poznawczy, dotyczący skoków zostanie okrojony do swobodnego spadania, to trudno będzie robić coś tak atrakcyjnego, że przytrzyma skoczka przez wiele lat. Dlatego ludzie przychodzą i odchodzą. Cykl ten skraca się, moim zdaniem, z każdym rokiem.
Poszanowanie dla wiedzy. Studiowanie. Uzupełnianie.
Czy teraz rozumiecie bardziej, po co napisałem pierwszego e-booka właśnie dla tych, co zakończyli szkolenie podstawowe? Dlatego, że to kluczowy problem nadmiernej rotacji i zaburzenia procesu szkolenia. Brak literatury, brak świadomości o swojej niewiedzy spłaszcza aktywność, którą uprawiamy. Spójne i sensowne szkolenie do licencji B i jakiś czas później może spowodować zaszczepienie zdrowych nawyków. Może doprowadzić do wypełnienia luki szkoleniowej i zaktywowania skoczków do procesu wzajemnej wymiany informacji.
Powiecie może, że każda pliszka swój ogonek chwali. No tak. Pewnie, że chwalę. Uważam, że przygotowałem dobre narzędzie dla młodych skoczków. Niekoniecznie młodych wiekiem metrykalnym, niekoniecznie młodych stażem "przebywania" w środowisku spadochronowym. To bardziej dla tych, którzy ostatnie sensowne i spójne szkolenie teoretyczne odbyli na kursie podstawowym. A od tego czasu wiedza ciągle szybciej im paruje z głów niż przybywa.
"Co dalej po AFF?" czyli poradnik do bezpiecznego kontynuowania rozpoczętej właśnie przygody ze skokami spadochronowymi.
Komentarze
Prześlij komentarz