Przejdź do głównej zawartości

Uczmy się latania, bo powietrze nie jest jednorodne

To jakieś tam lądowanie - nie to, o którym piszę

Termiki to niewidzialny wróg skoczka

Przed paroma dniami byłem świadkiem wypadku, w którym obrażenia poniósł sympatyczny Włoch. Dwaj uśmiechnięci bracia ze sporym doświadczeniem tunelowym sprawdzali swoje umiejętności podczas skoków z samolotu.

W moim odczuciu jednemu z nich zabrakło umiejętności latania na czaszy aby móc dalej kontynuować zabawę, podczas następnych skoków.


W południowych godzinach, gdy słońce osiąga swój zenit mamy do czynienia z najbardziej intensywnymi, pionowymi ruchami powietrza. To tak zwane termiki, które pozwalają szybownikom, ptakom drapieżnym, lotniarzom i paralotniarzom na nabieranie wysokości pomimo braku śmigła.
Dla skoczków są one jednak utrapieniem.

Limit skoków to wspaniałe narzędzie

Zdarza się często, iż organizator skoków, w czasie gdy w powietrzu 'miesza' wprowadza limit skoków. Jeśli na manifeście pojawia się informacja 'limit 200' oznacza to, że na ziemi siedzą wszyscy skoczkowie, którzy mają mniej niż dwieście skoków. To bardzo ważne, bo wraz ze skokami nabywamy odruchy psychomotoryczne. To trochę jak na rowerze, na motorze, czy w samochodzie.

Tego dnia nie było bardzo termicznie, jednak ruch powietrza zainicjował łańcuch zdarzeń.

Jeden wypadek...

Skoczek na prostej do lądowania zaczął hamować swój spadochron. W tym momencie podmuch termiczny zaczął zabierać go do góry. Skoczek jeszcze bardziej zahamował spadochron, co spowodowało szybsze wznoszenie. Prąd powietrza lub niesymetryczne ułożenie rąk odkręciło Włocha delikatnie w prawo. Jego reakcją (kolejną błędną reakcją) było mocne pociągnięcie prawej sterówki. Zaś najgorszym z błędów było odpuszczenie sterówek w ostatniej fazie. Z dużą siłą przygrzmocił w ziemię. Prawdopodobnie uszkodził sobie biodro i kość krzyżową kręgosłupa. Jak na taki impakt to bardzo małe obrażenia.

Co robić, gdy latamy w termicznych warunkach?

Trening warto zacząć już na ziemi. Moim zdaniem jednym z elementów szkolenia podstawowego powinno być sprawdzanie reakcji studenta na odchylanie od toru lotu. Takim ćwiczeniem jest trzymanie za barki, gdy student z podniesionymi ramionami symuluje pracę na prostej do lądowania. Odkręcamy studenta w prawo a jego prawidłową reakcją powinno być opuszczenie lewej ręki. Bardzo, ale to bardzo często jest inaczej. Na ziemi skoczek nie poniesie konsekwencji tego błędu. To prosty trening, który w ciągu kilkudziesięciu sekund uczy mózg skoczka prawidłowej kontry.

Każdy skok ma kilka etapów, pomijam teraz radosną twórczość swobodnego spadania i etap sprawdzania otwierającego się spadochronu. Otwarty spadochron to jak darmowy, idealny i wiarygodny trenażer. Nie warto marnować czasu i wysokości na bezsensowne bujanie się lub (o zgrozo) idiotyczne robienie spiralek. Trzeba lecieć do strefy oczekiwania (holding area) i ćwiczyć swoje umiejętności. Przede wszystkim hamowanie z intencjonalną zmianą kierunku lotu - to podstawa dobrych reakcji przy ziemi. Ponadto można sobie potrenować hamowanie w bocznym wietrze. Można ostro bujnąć spadochronem i jak najszybciej go doprowadzić do stabilnego lotu. Warto również ćwiczyć unikanie kolizji - ostre hamowanie, ominięcie na zahamowanym spadochronie, nabranie prędkości i lądowanie.

Gdy zaś trafimy na termikę nie można panikować. Aby nie panikować, trzeba wcześniej pomyśleć o postępowaniu i zdać sobie sprawę z zagrożenia. Wymyślać coś w problemie jest już troszkę za późno. Gdy termika zabiera nas do góry najprawdopodobniej popchnie nas później do dołu. Jeśli prąd powietrza zabiera nas do góry podczas hamowania spadochronu oddajemy do góry sterówki aby nabrać prędkości względem powietrza (oczywiście nie na tyle aby przygrzmocić w ziemię - o prostu trzymamy poziom). Pilnujemy kierunku lotu! Gdy zaczynamy wchodzić w spadek z termiki, to o ile wcześniej oddaliśmy do góry sterówki mamy z czego znowu zahamować. Przygotowujemy się do BSL (bezpieczna sylwetka do lądowania) czyli nogi mocno ugięte, ściśnięte razem, ręce ze sterówkami z przodu, głowa wciśnięta w ramiona. Nie staramy się ustać, rozpraszamy energię przewrotem lub wleczeniem.

Powietrze nigdy nie jest jednorodne. Są termiki, są zawirowania za przeszkodami, są wlokące się przy ziemi różne rotory. Zawsze trzeba być czujnym. Skok kończy się dopiero na układalni



Tematy podobne:

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Samolot An-2

An-2 to dwupłatowy samolot wielozadaniowy klasy STOL (Short Take Off and Landing). Długość drogi rozbiegu i dobiegu to około 200 metrów. Antek wyposażony jest w gwiazdowy silnik wolnossący, któremu mocy na małych wysokościach wystarcza do przewożenia niemal dwóch ton balastu. Jednak wraz ze wzrostem wysokości, gdy spada ciśnienie powietrza, brak wystarczającej ilości tlenu dusi koniki mechaniczne z początkowej wartości 1000.

Wypadek Pabla

Nie mogę pozbierać myśli. Może pisanie jakoś się do tego przyczyni. Pablo dziś zginął podczas skoku tandemowego. Poznałem go na wyjeździe do Hiszpanii kilkanaście lat temu, gdy robił ze mną swój AFF. Zawsze uśmiechnięty, pełen energii, sypiący dobrej jakości dowcipami jak z rękawa. Podczas szkolenia nie szło mu świetnie, jeden z moich palców nadal jest wykrzywiony po tym, jak łapałem go z obrotów. Zaskoczył mnie wtedy swoją postawą. W żaden sposób nie załamywał się, nie biadolił tylko trenował na ziemi i skakał aż wyszło mu tak, jak tego chciał. Potem miałem okazję przekonać się, że taki miał charakter. Poznałem go jako uporządkowanego i bardzo zadaniowego człowieka. Skrupulatnie realizował swoje zamierzenia. Kilka lat później nauczyłem go jak skakać w tandemie. Na tandemie zakończyło się jego życie. Żona, dwoje małych dzieci. Młody człowiek, więc najpewniej też rodzice. Mama, dzień mamy. Wiem, że los dopada na przeróżne sposoby. Wypadki komunikacyjne, choroby. Co komu pisan...

Skoki na linę tzw static line

Dziwnie brzmi dla skoczka określenie skoki na linę. Tak jakby ktoś wskakiwał na linę. To nieco przestarzałe określenie wiąże się z nieco przestarzałą metodą szkolenia. Owszem nadal szkolenie podstawowe metodą static line jest uprawiane ale wiąże się to zwykle z faktem posiadania samolotu z silnikiem tłokowym, który nie daje rady wdrapać się na porządną wysokość. Static Line to skoki z małych wysokośc, pozostałość po wojskowych desantach Skoki na linę to tradycja komandosów . W ramach działań operacyjnych duża liczba desantowców musiała być wyrzucona w krótkim czasie z możliwie najniższej wysokości. Dlatego wyposażeni byli w spadochrony z systemem natychmiastowego otwarcia. Ten system opierał się w swej konstrukcji na linie statycznej. Stalowa, cienka linka w osłonie z brezentu, połączona z taśmą tekstylną prowadziła zazwyczaj do pokrowca spadochronu głównego. Podłączona przez wyrzucającego do grubszej, rozpiętej na pokładzie liny specjalną klamrą zaczynała swoją pracę, gdy de...